| 
		
		
		W Księdze Rodzaju  czytamy: „Bóg 
		uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt 
		pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre” (1,25). ...I 
		stało się tak (1,30). 
		 A 
		Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (1,31). 
		
		
		
		Chociaż wiemy, że wszystkie zwierzęta są dobre, często mówimy, że „psy 
		się Panu Bogu udały”. A powiedzenie: „zeszliśmy na psy” nie musi mieć 
		wydźwięku negatywnego. Przecież człowiek – istota rozumna, patrząc na 
		psa, może się budować, a nawet w pewnych sprawach go naśladować. Możemy 
		z niego brać przykład, naśladując m.in. jego wierność. 
		 
		
		
		Pies może nas mobilizować do modlitwy, czyli do wiernego trwania przy 
		Bogu, który jest naszym Panem; najlepszym Panem, któremu warto zaufać i 
		wiernie służyć. A kiedy pies - nasz czworonożny przyjaciel, czasem nas 
		nie posłucha, mamy obraz naszej niewierności wobec Boga - naszego 
		najlepszego Pana. 
		
		Czasem można usłyszeć, że ktoś o swym psie mówi, 
		że „jest głupi”. A może właśnie prawdą jest, że nie ma głupich psów; 
		może być tylko głupi jego pan. 
		  
		  
		  
		
		   
		
		
		Sully   
		Labrador 
		Sully 
		odbył ostatnią podróż wraz z ciałem byłego prezydenta 
		George'a 
		Busha do Waszyngtonu. Pies reaguje na dwustronnicową listę 
		komend, wśród których znajdują się m.in. odbieranie telefonu i 
		przynoszenie wskazanych przedmiotów. 
		/5 XII 18/ 
		          
       
		Pies Dżok - legenda Krakowa 
			
			
			 Dżok 
			pojawił się któregoś dnia na jednym z najbardziej ruchliwych 
			skrzyżowań Krakowa - Rondzie Grunwaldzkim. Przechodnie i kierowcy, 
			widząc czarnego, podpalanego kundla, codziennie siedzącego w tym 
			samym miejscu, jakby oczekującego na kogoś zaczęli się zastanawiać: 
			skąd tu się wziął, na kogo czeka, jak mu pomóc? A pies najwidoczniej 
			czekał; deszcz, śnieżyca, trzaskający mróz, wichura nic go nie było 
			w stanie wypłoszyć z ronda. Nawet policja w trosce o jego 
			bezpieczeństwo próbowała go zabrać z tego miejsca. Bezskutecznie, 
			przegryzł siatkę, czmychnął. Ale gdy radiowóz odjechał, pies znów 
			pojawił się na rondzie. Dobrzy ludzie podrzucali mu jedzenie, miskę 
			z wodą. Jadł, pił, ale nikomu nie pozwolił się zabrać. Czekał na swojego pana, którego stamtąd zabrano, gdy doznał 
			ataku serca i zmarł. Po wielu miesiącach zwierzę zdecydowało się 
			pójść za Marią Müller, która najczęściej przychodziła z jedzeniem na 
			rondo. Niestety, po kilku latach, w 1998 roku, Dżok ponownie stracił 
			właściciela, gdy opiekunka niespodziewanie zmarła. Kilka dni po jej 
			śmierci pies zginął pod kołami pociągu, gdy uciekł osobom, które go 
			przechowywały (niektórzy twierdzili, że "zwierzę nie chciało już 
			żyć"). Dodajmy, że Dżoka chciano uhonorować pomnikiem jeszcze za 
			życia.
 Pomnik wykonał prof. Bronisław Chromy, jeden z najbardziej znanych 
			krakowskich rzeźbiarzy. Postawiono go na wiosnę 2001 roku - 
			dokładnie w 10 rocznicę opuszczenia przez Dżoka ronda. Odsłony 
			dokonał przedstawiciel psiej nacji, owczarek Kety. Podpis pod 
			pomnikiem, w języku polskim i angelskim krótko opisuje historię wiernego mieszańca:
 
			  
			 
			Pies Dżok
 Najwierniejszy z wiernych
 Symbol psiej wierności
 
 Przez rok /1990-1991/ 
			oczekiwał
 na rondzie Grunwaldzkim na swego Pana,
 który w tym miejscu zmarł
 
			Niewielki pomnik 
			przedstawia psa, wyciągającego w kierunku widza lewą łapę. Pies 
			znajduje się wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. W założeniu 
			symbolizuje psią wierność i ogólniej – więź zwierzęcia z 
			człowiekiem. 
			
			
			
			Pomnik Dżoka jest trzecim pomnikiem psa, a nawet zwierzęcia, w 
			Europie, ale jako jedyny był odsłonięty przez psa. Upamiętnia on tą 
			cudowną nierozerwalną więź która nawiązuje sie pomiędzy człowiekiem 
			a psem. Pomnik bernardyna, w Szwajcarii, został wystawiony na cześć 
			psa który uratował 40 ludzi od zamarznięcia i został zabity przez 41 
			osobę. W Rosji pomnik Łajki - która zginęła w 1957 r. w przestrzeni 
			kosmicznej, na pokładzie radzieckiego Sputnika 2 od przegrzanych 
			baterii kabiny statku.
 
			
			  
			Książka o Dżoku O psie Dżoku powstała 
			książka Barbary Gawryluk "Dżok. Legenda o psiej wierności", Łódź, 
			Wydawnictwo Literatura, 2007. 
			
			O słynnym Dżoku pisze też 
			pisarka i poetka Barbara Borzymowska w książce: "A pies siedzi i 
			patrzy". Opisując historię słynnego Dżoka autorka 
			
			
			 wykazuje 
			się nie tylko kunsztem słowa ale i znajomością psychiki zwierząt. 
			Dżokowi poświęca też wiersz: 
			Kość na pomniku
 Dżok, pieseczku, popatrz jaka kość,
 taka jaką lubisz, przepyszna.
 A siedzisz z uniesioną łapą,
 jakbyś moich słów nie usłyszał...
 
 Piesku, popatrz, jest słońce i trawa,
 może byś tak ze mną pobiegał?
 Dookoła tyle psów, no a ty
 cały dzień byś siedział i siedział.
 
 Piesku, wiem, że ty nigdzie nie pójdziesz...
 Tu, nad Wisłą, już dzisiaj zostaniesz.
 Tylko nie miej takich smutnych oczu,
 kiedyś skończy sie twoje czekanie.
 
 Pan po ciebie przyjdzie na pewno.
 Nie na próżno czekasz, daję słowo!
 I pójdziecie obaj szczęśliwi,
 gwiezdną drogą, drogą diamentową...
 - Barbara Borzymowska Bohaterskiego psa można zobaczyć 
			na: 
			 
			
			http://www.youtube.com/watch?v=dp0ROlyR4wo 
			
			Czy 
			historia niezwykłego psa Dżoka ma wpływ na Twoje życie?
			  
			NAPISZ
			
 
			1.   
			
			
			
			Skłania do refleksji, czy my jesteśmy wierni swemu Panu? Każdy 
			grzech jest przecież złamaniem wierności Bogu. 
			2.   
			
			
			
			Pobudza do wdzięczności względem Boga, który daje nam, nawet w 
			bezrozumnym zwierzęciu, wzór do naśladowania. 
			3.   
			
			
			
			„Pies siedzi i czeka”. Czy my czekamy na przyjście Pana? - Pies 
			stale czeka; nie bierze wolnego, nie liczy przepracowanych godzin, 
			nie żąda wynagrodzenia za nadgodziny, nie narzeka, że inny pies ma 
			lepiej, a wiec nie zazdrości; nie czeka na urlop; stale jest na 
			posterunku; nawet w nocy śpi płytkim snem, a nadrabia to w ciągu 
			dnia – drzemką, która jest jednak ciągłym czuwaniem. 
			4.   
			
			
			
			Pies może być wzorem wierności dla narzeczonych i małżonków. 
			5.   
			
			
			
			Jaki dobry jest Pan Bóg, że oprócz Anioła Stróża, którego nie 
			widzimy, dał nam psa. 
			  
      		  
			
			Wierny pies Bobby
			  
			
			
			 Jego 
			właściciel John Gray mieszkał w Edynburgu. Był stróżem w policji. W 
			stróżowaniu w nocy pomagał mu pies Bobby. Gdy Bobby miał 2 lata, 
			jego pan zmarł na gruźlicę. Został on pochowany na przykościelnym 
			cmentarzu. Dzień po pogrzebie pies pojawił się przy grobie pana i 
			pilnował go przez niemal 14 lat, aż do swojej śmierci w styczniu 
			1872. Opiekun cmentarza, początkowo bezskutecznie próbował pozbyć 
			się psa, ale później zaakceptował jego obecność; karmił go, a nawet 
			zapewnił mu schronienie przy grobie Graya. Pies stał się znany, a 
			jego postawa budziła podziw wśród mieszkańców miasta. Jego obroża 
			znajduje się w Muzeum Edynburga. Pies został pochowany w bramie 
			cmentarza, niedaleko grobu swego pana. Wiernego psa Bobbiego 
			upamiętniają książki, film, pomnik oraz kamień upamiętniający 
			miejsce spoczynku psa, ufundowany w 1981. 
			
			        
			
			Barry 
			 
			  
			  
			  
			Barry to słynny pies ratowniczy, bernardyn. Żył on w latach 1800 
			- 1814. Służył w schronisku na Przełęczy Świętego Bernarda. Uratował 
			ponad 40 osób - zaginionych i zasypanych przez lawiny turystów. Gdy 
			się zestarzał i nie był już w stanie służyć, w 1812 trafił do Berna, 
			gdzie był utrzymywany aż do swej naturalnej śmierci. Jego gipsowy 
			odlew zajmuje honorowe miejsce w hallu Muzeum Narodowego w Bernie, 
			jako pierwszy eksponat.   
			
			  
			  
			  
			  
			
			Lampo 
			
			     Lampo 
			– pies, który jeździł koleją. Wzruszająca jego historia została 
			opisana w książce Ryszarda Pisarskiego. Przedstawia ona prawdziwe 
			oblicze przyjaźni człowieka i psa. Wierny przyjaciel, niestrudzony 
			podróżnik - pies Lampo uratował małą dziewczynkę Adelę, poświęcając 
			swoje życie, ginąc pod kołami pociągu. 
			      
			   
			
			 Łajka 
			   
			  
			 Łajka 
			- suczka, mieszaniec, kosmonautka, wystrzelona 3 listopada 1957 na 
			orbitę okołoziemską w radzieckim satelicie Sputnik 2. Ważyła ona 
			około 6 kg i "wychowała się" na ulicach Moskwy - te dwa fakty (mała 
			waga i odporność na trudne warunki życia) były zapewne powodami 
			wyboru jej na "pasażera" statku kosmicznego. Łajka była pierwszym 
			żywym stworzeniem na orbicie okołoziemskiej. 
			    
			    Rin 
			Tin Tin 
			   Rin 
			Tin Tin   
			- to jeden z pierwszych i najsłynniejszych 
			zwierząt występujących w filmach. Był to owczarek niemiecki. 
			Narodził się jako jedno z pięciorga szczeniąt w opuszczonym przez 
			Niemców schronie frontowym w miejscowości Fleury w północnej 
			Francji, na krótko przed jego zdobyciem przez Amerykanów. 
			Zaopiekował się nim amerykański kapral Lee Duncan. On też nadał psu 
			imię pochodzące z refrenu popularnej wówczas francuskiej piosenki i 
			zabrał go ze sobą do Los Angeles, gdzie pierwszy wpadł w oko 
			producentom filmowym. Pies po raz pierwszy wystąpił w niemym filmie 
			Man from Hell's River w 1922, rok później został zatrudniony przez 
			wytwórnię Warner Bros. Ogółem Rin Tin Tin zagrał w ok. 25 filmach i 
			dwóch serialach (The Lone Defender (1930) i Lightning Warrior 
			(1931)). W 1931 zwierzę przestało występować, rok później zdechło 
			nagle podczas zabawy ze swoim właścicielem.   
			      
			
			 Balto 
			
			Balto 
			(1922 – 14 marca 1935) – pies zaprzęgowy rasy 
			
			
			Syberian Husky 
			skrzyżowany z wilkiem. 
			
			
			 24 stycznia 1925 w 
			 
			
			
			
			Nome 
			na 
			
			
			Alasce, 
			rodzinnym mieście Balto stwierdzono u 12 dzieci 
			
			
			błonicę. 
			Wkrótce nastąpiły nowe zachorowania i miastu groziła epidemia. 
			Jedynym ratunkiem dla chorych były szczepionki znajdujące się w 
			szpitalu, w odległym o 1600 km 
			
			
			Anchorage. 
			Pociąg mógł dostarczyć lek jedynie do 
			
			
			Nenana, 
			odległego od Nome o ok. 1000 km. Z uwagi na złą pogodę niemożliwy 
			był dalszy transport drogą wodną ani powietrzną. Zdecydowano się 
			posłać po szczepionkę psie zaprzęgi. 20 załóg ruszyło w długą drogę, 
			walcząc z wiatrem o prędkości 100 km/godz i mrozem -40 stopni 
			Celsjusza. 1 lutego paczkę z lekiem przekazano w wiosce 
			
			
			Bluf
			
			
			
			Gunnarowi Kassenowi 
			– właścicielowi zaprzęgu, którego liderem był Balto. Gunnar ruszył w 
			drogę, lecz już po paru godzinach dotknęła go 
			
			
			ślepota śnieżna. 
			Przez następne 20 godzin ślepy poganiacz mógł polegać tylko na 
			instynkcie Balto, prowadzącym go do domu. Pies bezbłędnie odnalazł 
			drogę w zawiei i zaprzęg przebył ostatnie 85 km. Wyczerpane psy 
			dotarły 2 lutego o godzinie 5.50 do Nome, ratując tym samym życie 
			dzieci. 1000 kilometrowa wyprawa, którą obliczono na 13 dni, zajęła 
			w sumie ich 6. 
			
			Historia Balto wzbudziła wielkie zainteresowanie mediów. 17 grudnia 
			1925 odsłonięto na jego cześć pomnik w  
			
			
			
			Central Parku 
			w Nowym Jorku. Napis na pomniku głosi: 
			  
			
			
			Dedykowane nieposkromionemu duchowi psich zaprzęgów niosącemu 
			Szczepionkę i pomoc z Nenana
			
			
			
			przez 600 mil zdradzieckich wód, arktycznych zamieci
			
			
			
			
			
			do nawiedzonego Nome w zimie 1925 roku – Wytrwałości, Wierności, 
			Inteligencji 
			
			Po śmierci jego ciało zostało zakonserwowane i jest wystawiane do 
			dnia dzisiejszego w  
			
			
			
			Cleveland Museum of Natural History. 
			O wydarzeniu z 1925 roku opowiada film animowany 
			
			
			Balto. 
			  
			
			
			Hachikō
			 
			  
			
			
			 Jego pan był profesorem uniwersytetu. Hachikō w Tokio codziennie 
			odprowadzał swojego pana, gdy ten wychodził do pracy i czekał na 
			niego wieczorami na pobliskiej stacji. W maju 1925 jego pan zmarł 
			nagle w miejscu pracy. Hachikō nadal codziennie czekał na niego na 
			stacji tokijskiego metra, pojawiając się tam przed przyjazdem 
			wieczornego pociągu przez następne 10 lat. Oddaniu, jakie okazywał 
			swojemu zmarłemu panu, zawdzięcza przydomek "wiernego psa". 
			
			Doceniając wierność, lojalność i oddanie psa, mieszkańcy Tokio 
			wybudowali obok dworca jego pomnik. Jedno z pięciu wyjść ze stacji 
			znajdujące się w pobliżu pomnika, zostało nazwane "Hachikō-guchi" 
			("wyjście im. Hachikō"). Zainteresowanie bohaterskim psem nie 
			gaśnie. Doczekał się kilku pomników. Poświecono mu film, a kolejną 
			książkę dla dzieci, krótką powieść przeznaczoną dla czytelników w 
			każdym wieku, zatytułowano  Hachiko czeka. 
			  
			  
			  
			 Biełka i Striełka
			 
			 
			   
			
			Biełka i Striełka 
			(Белка и Стрелка) – 
			
			
			suczki 
			wystrzelone na orbitę okołoziemską 19 sierpnia 1960 roku w 
			
			
			radzieckim 
			satelicie 
			
			
			Sputnik 5. 
			Przeszły do historii
			
			astronautyki 
			jako pierwsze zwierzęta, które odbyły 
			
			
			lot orbitalny 
			i wróciły na Ziemię żywe.   
			      
			
			Bluey 
			
			
			 Bluey 
			– najstarszy pies świata (7 czerwca 1910 - 14 listopada 1939) –
			
			
			
			australijski pies pasterski, 
			znany z długowieczności. 
			
			
			Bluey żył – 29 lat, 5 miesięcy i 7 dni. Jest najstarszym 
			udokumentowanym wiekiem 
			
			
			psa domowego. 
			Jego właścicielem był Les Hall z Rochester, Victoria (Australia). 
			Bluey przybył do niego jako szczeniak w 1910 i pracował wśród 
			
			
			owiec 
			i 
			
			
			bydła 
			przez prawie 20 lat, zanim został uśpiony 14 listopada 1939. Także
			
			
			
			mieszaniec 
			rasy 
			
			
			Australian Cattle Dog, 
			suczka Chilla dożyła sędziwego wieku, zmarła bowiem w 1984 w 
			wieku 32 lat i 12 dni, jednak jej wiek nie został zweryfikowany 
			przez 
			
			
			Księge Rekordów Guinnessa.
			
			 
			  
			  
			  
			
			
			Pickles 
			
			Pickles  
			
			–
			
			
			
			pies,
			
			
			
			mieszaniec 
			o czarno-białym umaszczeniu, który przyczynił się do odnalezienia 
			skradzionego w 1966 
			
			
			Pucharu Rimeta. 
			
			Puchar Rimeta skradziony został 20 marca 1966 z wystawy rzadkich 
			znaczków w  
			
			
			
			Londynie, 
			w Westminster Central Hall, na kilka miesięcy przed rozegraniem w 
			Anglii 
			
			
			mistrzostw świata w piłce nożnej. 
			Trofeum zostało odnalezione tydzień później, zapakowane w gazetę, 
			ukryte w żywopłocie ogrodowym w 
			
			
			Belulah Hill 
			w południowym Londynie. Puchar został odnaleziony przez psa, który 
			odbywał właśnie spacer ze swym panem, Davidem Corbettem. Pickles 
			miał wtedy cztery lata. Po zdobyciu przez 
			
			
			reprezentację Anglii 
			mistrzostwa świata Pickles został zaproszony na bankiet. Pies zginął 
			rok później, gdy zadławił się podczas pościgu za kotem. 
			  
			  
			  
      		 
			
			
			Lassie 
			
			 Lassie 
			– fikcyjny pies (suka) rasy
			
			owczarek szkocki (collie). Postać ta została 
			stworzona przez amerykańskiego pisarza
			
			Erica Knighta, autora powieści
			
			Lassie, wróć!. Od czasu 
			wydania tej powieści Lassie pojawiła się wielu innych książkach, a 
			także w filmach i serialach telewizyjnych. Pierwszy z filmów o 
			Lassie ukazał się w
			
			1943 roku i od tamtej pory 
			nakręcono 11 filmów o psie, a w każdym grał inny pies. Nakręcono 
			także 7 seriali telewizyjnych, 2 serie audycji radiowych o psie, 
			oraz napisano 61 książek z udziałem Lassie. Pies ma własną gwiazdę w
			
			Hollywood Walk of Fame.   
			
			
			Wzruszająca opowieść o przywiązaniu i przyjaźni na tle krajobrazów 
			zielonej Szkocji. Ukochany pies ubogiej rodziny, Lassie, zostaje 
			sprzedany, gdyż tylko w ten sposób zażegnać można tarapaty 
			finansowe. Ale przyjaźń psa i człowieka nie zna granic. Nie zna też 
			odległości: Lassie pokona wiele mil, by wrócić tam, gdzie jest jej 
			dom. A w drodze powrotnej przyjdzie się jej zmierzyć z szeregiem 
			niebezpiecznych przygód. 
			
			
			Przyglądając się sylwetkom słynnych psów, przywołujemy w pamięci te 
			wszystkie czworonogi, które Opatrzność nam kiedyś powierzyła. 
			Chciałoby się tu przynajmniej wymienić ich imiona i w dziękczynnej 
			modlitwie uwielbić Boga. 
			
			
			I wreszcie wypada dodać, że słynne psy, warujące przy grobie swego 
			pana, są również wśród nas, jak np. ten owiany już legendą w 
			Kaczorach koło Śmiłowa. A zresztą może niejeden psiak by to zrobił; 
			ale cóż za to może, jeżeli łańcuch, którym jak więzień jest przykuty 
			do rozpadającej się już budy, mu na to nie pozwala. 
		  
		  
		
		Psia miłość silniejsza niż śmierć.  
		
		2009 rok   
		Murzynek (6 l.) co dzień siedzi przy grobie swojej zmarłej pani i wyje 
		wniebogłosy z tęsknoty. 
		 Ta 
		historia wyciska łzy z oczu. Krystyna Murkowska (62 l.) z Braniewa od 
		dwóch lat opiekowała się Murzynkiem. Zmarła nagle 22 maja. Pies oszalał 
		z rozpaczy. - Wył jakby był bity. Chciał biec za ciałem na pogrzeb, 
		musiałam go zamknąć w mieszkaniu - wspomina Jadwiga Słotwińska, która 
		zajmowała się pochówkiem. Po 
		pogrzebie, kiedy tylko sąsiadka otworzyła drzwi, Murzyn wyleciał jak z 
		procy i pobiegł na cmentarz. - 
		Nie wiem jak on to zrobił, ale od razu znalazł grób Krysi. Nie je, nie 
		pije i siedzi tam cały czas. Ja nie mogę go przygarnąć, bo mam swoje 
		zwierzęta. Ale może ktoś go zabierze, inaczej biedak umrze z tęsknoty - 
		apeluje pani Jadwiga.     
        
		Aż po grób 
		2012 rok Mimo że jego właściciel zmarł sześć lat temu, 
		pies w typie owczarka niemieckiego Capitan nadal pilnuje grobu swojego 
		pana.   
		Miguel 
		Guzman adoptował owczarka w 2005 r. z myślą o swoim nastoletnim synu 
		Damianie. Rok później Guzman zmarł. Zaraz po jego śmierci pies uciekł z 
		domu. Rodzina znalazła zwierzę tydzień później – Capitan siedział przy 
		grobie Guzmana znajdującym się w środkowej Argentynie. Siedzi tam cały 
		czas, choć minęło już sześć lat.  Nikt nie wie, jak udało 
		mu się odnaleźć nagrobek. Dyrektor cmentarza Hector Baccega mówi, że 
		pewnego dnia pies pojawił się i chodził po całym cmentarzu tak długo, aż 
		odnalazł właściwy grób. Od tej pory wybiera się czasem na przechadzkę 
		wokół nekropolii, ale zawsze wraca na miejsce. Noc także tam spędza, 
		śpiąc na marmurowej płycie.  Pracownicy cmentarza dbają o Capitana, 
		karmią go. Rodzina Miguela Guzmana 
		już kilka razy próbowała przywieźć psa do domu. Ten jednak zawsze wraca 
		na cmentarz. Syn zmarłego – Damian – uważa, że Capitan będzie pilnował 
		grobu dotąd, aż sam umrze. AW Redakcja 
		serwisu Psy.pl - 6 X 12     
		Suczka w Google Maps  Na mapach Google zauważono, że suczka Sonya przebywała
		w tym samym 
		miejscu przez kilka lat. 
		Sonyę 
		prawdopodobnie porzucił właściciel. Wierna suczka nie opuszczała 
		miejsca, w którym widziała go po raz ostatni i cierpliwie czekała na 
		powrót swego opiekuna przez kilka lat.  Zabrano ją z ulicy i 
		przewieziono do lekarza weterynarii. Wkrótce znalazła odpowiedzialnego i 
		kochającego opiekuna.   Redakcja 
		serwisu Psy.pl - 6 X 12 
        
        
      Psiak 
		od blisko roku pilnuje grobu swojego pana
		  
		Rok 
		temu na łódzkim cmentarzu na Dołach zauważyli go robotnicy. Mały czarny 
		piesek siedział, popiskując, przy grobie. Nie dał się pogłaskać ani 
		wyprowadzić za bramę. Odwiedzający cmentarz mówią, że kundelek pilnuje 
		grobu swojego pana, między aleją zasłużonych a kaplicą – czytamy w 
		dzienniku Polska – Dziennik Łódzki. - Zauważyłam tego psiaka na 
		cmentarzu 1 listopada - mówi Elżbieta Kurmanowicz, która regularnie 
		przyjeżdża na Doły karmić pieska. Panie, które karmią pieska, twierdzą, 
		że zwierzak z dnia na dzień jest w coraz gorszej formie, coraz mniej je. 
		Bogumiła Skowrońska, dyrektor łódzkiego Schroniska dla Zwierząt, 
		deklaruje pomoc. - Postaramy się jak najszybciej znaleźć suczce dobry 
		dom - mówi. 
      
		
      
		Polska - Dziennik Łódzki: Łódź  - 14 XI 09     
		Około 
		6 rano na komendę w Wieluniu zgłosił się... pies. 
      
		
		 Usiadł w poczekalni i czekał. Dyżurny wieluńskiej policji nie wierzył 
		własnym oczom, gdy do poczekalni wszedł owczarek niemiecki. Rozsiadł się 
		jak u siebie, a gdy do
      komendy 
		wchodzili policjanci rozpoczynający rano służbę, pies witał ich dumnie 
		unosząc pysk. 
		Śledczy szybko skojarzyli, kim może być tajemniczy przybysz. -  
		Jeden z kolegów przypomniał sobie, że jakiś czas temu pewna kobieta 
		zgłosiła zaginięcie jej psa, owczarka niemieckiego o imieniu Ramzes. 
		Policjanci skontaktowali się z nią - mówi mł. asp. Waldemar Kozera.  
		Mieszkanka Lubina nie posiadała się z radości, że Ramzes się odnalazł.  
		Mundurowi zaopiekowali się psem, został nakarmiony i napojony. Po kilku 
		godzinach przyjechał po niego brat właścicielki z Łodzi. 
		Okazało się, że ojciec Ramzesa służył kiedyś w policji. Mądre psisko 
		wiedziało więc gdzie szukać pomocy i na komendzie czuło się jak u 
		siebie.     
		Najstarszy pies w Europie
		    
		 wabi 
		się Kajtek (21 l.) i mieszka w Gryficach ( woj. zachodniopomorskie). Ze 
		swoją panią Genowefą Jakubowską (79 l.) dożywa psiej emerytury 
		Kajtuś ma już 21 lat, a jeden psi rok liczy się za 7 lat ludzkiego 
		życia. Dlatego, gdyby wiek pieska przeliczyć na ludzkie lata, byłby 
		równie sędziwy, co 147-letni staruszek. Okazuje się, że starsza od niego 
		jest tylko jedna suczka z USA! 
		Kundelek trafił do rodziny Jakubowskich tuż po swoich narodzinach, w 
		1988 roku. Przez kolejne lata był wiernym towarzyszem nieżyjącego już 
		syna pani Genowefy, Jerzego Jakubowskiego (+57 l.). – Uwielbiali chodzić 
		razem na ryby. Kajtek zawsze czekał na niego pod furtką – opowiada 
		starsza pani. Lata 
		mijały i starość powoli zdobiła wesołą mordkę uroczego kundelka siwizną. 
		Psa bolały stawy i większość dnia marnował na sen. Zęby stracił już 
		kilka lat temu i zamiast kiełbaski, wcina ze smakiem płatki owsiane na 
		mleku.  Ale najgorszy cios dosięgnął go, gdy półtora roku temu zmarł na 
		raka jego pan. – Syn na łożu śmierci kazał mi obiecać, że go nie uśpię. 
		Więc oboje dożywamy swoich lat – mówi wzruszona pani Genowefa. To, 
		że Kajtek jest najstarszym psem w Europie, odkryły wnuki starszej pani. 
		Zachowała się jego metryka i Kajtuś wkrótce trafi do Księgi rekordów 
		Guinnessa.     
		Odnalazł się po 9 latach 
		Muffy, australijski piesek który zaginął 9 lat temu odnalazł się na 
		farmie 2 tys. km od swojego domu. 
      
		 Co 
		za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego 
		właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem 
		Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co 
		ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.  – 
		Mieliśmy tego psiaka w swojej bazie zaginionych zwierząt. Gdy 
		kontrolowaliśmy jedną z farm nagle na monitorze naszego komputera 
		pokazał się napis "Muffy, mieszaniec, zaginął w roku 2000 w Brisbane". 
		Byliśmy w szoku – opowiada inspektor weterynarii Gail Coulter.  Ale 
		jeszcze bardziej zdziwieni byli właściciele Muffy'ego, kiedy 
		poinformowano ich, że ich zguba się odnalazła. – 
		Boże! Nie mogłam w to uwierzyć. To była wiadomość życia. Długo się 
		szczypałam, czy to nie sen. Ale gdy zobaczyłam już Muffy'ego łzy 
		dosłownie strumieniem płynęły mi po policzkach - opowiada Natalie 
		Lampard, właścicielka zaginionego psa. Co 
		za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego 
		właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem 
		Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co 
		ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.       
		                  
		Prymas Tysiąclecia - Sługa Boży Stefan kard. 
		Wyszyński 
		  
		 
		 
		 
		
		                   
		                                  Ks. Prymas i Kardynał Wojtyła też lubili psy. 
		  
		   
		
		               
		Podczas aresztowania Ks. Prymasa bronił jego wierny pies owczarek. 
       
		Obudzony Ksiądz Prymas, domyślający się podstępu polecił 
		zapalić wszystkie światła, tak aby Warszawa wiedziała co się dzieje. 
		Wpuszczeni na dziedziniec z polecenia ks. Prymasa UB-owcy wyjaśnili, że 
		przyszli w sprawie urzędowej i dziwili się że tak długo nikt im nie 
		otwierał.   
		"Godziny urzędowe u nas 
		są za dnia i wtedy bramy i drzwi są otwarte. Teraz nikt u nas nie 
		urzęduje" - wyjaśnił Ksiądz Prymas i udał się na poszukiwanie dozorcy. W 
		tym czasie pies "Baca" rzucił się na jednego z tajniaków i zranił go. 
		W tej sytuacji Ks. Prymas  zawrócił i osobiście opatrzył 
		rany jednego ze swoich prześladowców. Siostra Maksencja przyniosła 
		jodynę.  ..."Zapewniłem rannego, że pies jest zdrowy". 
         
		     
		Witraż sługi Bożego w Śmiłowie 
		Ten wierny pies owczarek 
		leżący u stóp Prymasa Tysiąclecia na naszym witrażu jest upamiętnieniem 
		tamtego wydarzenia oraz terroru, jaki wtedy panował.  
		Ten pies niech też 
		będzie obrazem wierności Sługi Bożego, który był wierny Bogu, 
		Kościołowi i Ojczyźnie nie wahając się iść do 
		więzienia. 
		  
		  
		"Tajniak" ks. Jerzego Popiełuszki 
		 
		
		– Zostawił mi też do zaszycia sutannę – opowiada pani Marianna. – I nie 
		wiem dlaczego, powiedział: „Odbiorę następnym razem albo najwyżej będzie 
		mama miała na pamiątkę”. I trzymam ją na pamiątkę do dziś… 
		
		Wychodząc z domu, odwrócił się jeszcze na chwilę i spojrzał na ojca: 
		
		– Jakbym zginął, to tylko nie płaczcie po mnie! – dorzucił. I na zawsze 
		opuścił rodzinne Okopy. O psie Tajniaku zob:
		
		http://mirek-glazik.blogspot.com/2016/01/pies-ksiedza-jerzego-popieuszki.html     
       
		 "L'Osservatore 
		Romano” przedrukowuje wstęp do książki pod tytułem „Zwierzęta w sztuce 
		sakralnej. Bazylika św. Piotra w Watykanie”. Zacytowany jest tam dialog 
		między abp. Giovannim Fallanim, kierującym komisją ochrony zabytków 
		Stolicy Apostolskiej i kard. Mario Nasalli Roccą, który nie chciał się 
		zgodzić, by posągowi „dobrego papieża Jana” towarzyszył pies. Tak 
		właśnie zakładał projekt włoskiego rzeźbiarza Emilio Greco. „Nie 
		chcę widzieć żadnych psów w największej świątyni chrześcijaństwa” - 
		protestował kardynał. Wówczas abp Fallani powiedział: „Eminencjo, 
		dlaczego ksiądz kardynał gniewa się na zwierzę wyrzeźbione przez Emilio 
		Greco? Czyż nie wie eminencja, że u św. Piotra są jeszcze trzy inne psy: 
		jeden, z pochodnią w pysku, towarzyszy figurze św. Dominika w absydzie 
		bazyliki; drugi pilnuje sarkofagu papieża Klemensa X; trzeci znajduje 
		się w górze, wśród posągów świętych założycieli zakonów i jest wiernym 
		towarzyszem św. Wilhelma opata... Jak ksiądz kardynał widzi, piękne 
		zwierzę wykute przez Greco jest ostatnim przybyszem. A swoją droga u 
		św.; Piotra jest tyle zwierząt, że jest tu niemal święte ZOO”. Pomnik 
		Jana XXIII odsłonięty został 28 czerwca 1967 r.   Wdzięczny pies 
		 
		  
		  
		Podczas 
		gaszenia płonącego domu strażak wyratował strzennego Dobermana. Pomimo, 
		że psa nie znał, odważył się go wynieść na podwórko. Po dalszej akcji 
		gaszenia ognia, zmęczony Strażak usiadł, by nieco odpocząć. Wtedy to
		wdzięczna suka 
		podeszła do swego wybawiciela, który uratował ją oraz jej dzieci – 
		pocałowała go. Ten wzruszający moment udało się uchwycić fotografowi z gazety "The 
		Observer" /North Carolina/.     
      
      
         
		Dom można odbudować, ale przyjaciela się 
		nie kupi.  
		  To jest Greg Coog tulący swego psa „Coco” po 
		znalezieniu go w swoim zniszczonym przez tornado domu 2 marca 2012 r. „Nie martwcie się o mój dom. Jestem zadowolony, że 
		mam najlepszego przyjaciela”.         
		 Pies najlepszym przyjacielem człowieka.   
		        Niestety, nie wszyscy z nas 
		odwzajemniają się tym samym.           
		Uliczne kundelki zapobiegły gwałtowi
		
		
		
		
		- 06-07-2013 Pięć bezdomnych 
		psów z Costa Azul w prowincji Buenos Aires w Argentynie odstraszyło 
		napastnika, który usiłował zgwałcić 12-letnią dziewczynkę. 
		
		
		12-letnia dziewczynka 
		wybrała się w odwiedziny do cioci. Nagle na odludnej drodze zaatakował 
		ją bandyta, który zamierzał ją zgwałcić. Zasłonił jej usta dłonią i 
		zaciągnął w ustronne miejsce. Krzyk dziewczynki zaalarmował wałęsające 
		się w okolicy psy. Pięć kundelków podbiegło do bandyty i zaczęło go 
		kąsać. Dzięki temu dziewczynce udało się wyzwolić z rąk oprawcy i uciec 
		do pobliskiego domu, w którym otoczono ją opieką i zawiadomiono rodzinę 
		i policję. Napastnik uciekł, zniknęły też psy, które uratowały dziecko. 
		PK 
		Warto więc dokarmiać 
		bezdomne psy i z nimi się zaprzyjaźnić. 
		  
		  
       Pies chodzi do kościoła, od kiedy umarła jego 
		pani Te smutne psie oczy wyrażają wszystko – niewyobrażalną 
		tęsknotę, smutek, cierpienie i złamane serce. To Tommy. 12-letni 
		owczarek niemiecki, któremu zmarła właścicielka. Po tym, jak po śmierci 
		pani odprowadził jej trumnę do kościoła, gdzie odprawiono żałobną Mszę, 
		przychodzi tam codziennie w nadziei, że ona wróci. Wzruszającą historię 
		zwierzaka opisała włoska prasa. Tommy mieszkał ze swoją panią Marią Margheritą 
		Lochi († 57 l.), nazywaną przez miejscowych "Marią ze wzgórz", w San 
		Donaci w północnych
		
		Włoszech. Wcześniej był bezdomny. 
		Kobieta mieszkała tylko z nim i trzema innymi psami. Czasami w 
		towarzystwie Tommy'ego chodziła do kościoła. Niestety dwa miesiące temu 
		umarła. 
		 Od 
		czasu pogrzebu i Mszy w miejscowym kościele jej wierny 
		
		pies 
		każdego dnia tam powraca. Uczestniczy w codziennych nabożeństwach, w 
		chrzcinach i pogrzebach. Przygląda się wiernym, kiedy przyjmują komunię, 
		leży przed ołtarzem, gdy ksiądz odprawia mszę. I od czasu do czasu 
		wypatruje, czy w tłumie nie ma jego pani. Zmęczony czuwaniem, czasem 
		przymruży oczy i przyśnie. Jest bardzo spokojny. Nigdy nawet nie 
		zaszczeka, ani nie zawarczy. Duchowni z 
		małego kościółka San Maria Assunta i mieszkańcy miejscowości nie mają 
		nic przeciw jego obecności. Objęli biedaka troskliwą opieką i teraz to 
		oni są dla niego rodziną. A ksiądz Donato Panna, który odprawia tu Msze 
		już sobie nie wyobraża nawet, że Tommy mógłby w nich nie uczestniczyć.       Pies ministrantem   
		     
		Na mszach 
		w kościele San Folco Pellegrino w miejscowości Santopadre we Włoszech 
		pojawia się nietypowy gość. To bezpański pies, który stał się ulubieńcem 
		zarówno proboszcza, jak i parafian. 
		Zwierzę 
		po raz pierwszy weszło do kościoła podczas obchodów święta lokalnego 
		patrona. Przestraszony zamieszaniem i fajerwerkami pies znalazł 
		schronienie w świątyni. 
		Proboszcz 
		Don Giuseppe przyjął go z otwartymi ramionami. Mieszkańcy miejscowości 
		żartują, że kapłan zyskał nowego ministranta. Pies, który nie dostał 
		jeszcze imienia, pojawia się bowiem praktycznie na każdej mszy. 
		Grzecznie siada za kapłanem i w spokoju wysłuchuje nabożeństwa.         
      @@@@@@@@@@@            
		@ 
		Szczęść Boże! Uważam za genialny pomysł włączenia podstrony o 
		zwierzakach do życia Parafii!!! Niezwykle pouczające i wychowawcze. 
		Ja też jestem proboszczem i Duszpasterzem Akademickim. Zaczerpnę ideę. 
		Gratuluję!!!!!  Ks. Jan - Legnica /24 
		X 09/
		
       
		
		@ Szczęść 
		Boże! Przypadkowo trafiłem na Stronę. Część o psach - rewelacja! 
		Przypomniała mi stare czasy i moją starą dożycę ADĘ MINĘ (o.Cygan z Brdy 
		Ujścia, m.Alma Sara z Bermud). Dowcipy z życia czworonogów rozbawiły 
		nas, a także pozwoliły na refleksję z drugiej strony. To mądre i 
		profesjonalne dzieło o stworzeniach Bożych. Z Panem Bogiem! - Lodzia i 
		Marek z Wrocławia, 10 X 09. 
		
		@ 
		Szczęść Boże. Jestem pod 
		wrażeniem świetnie prowadzonej strony. Fantastyczna część o psach, która 
		jest dla mnie inspiracją przy pisanej książce. - 
		Mariola Jankun-Dopart, wykładowca 
		UJ i WSFP Ignatianum w Krakowie, 17 X 10  
      
       @
		 Wczoraj trafiłam na stronę Parafii 
		Śmiłowo, a dokładnie na jej podstronę dotyczącą psów. Znajomy ksiądz z 
		Legnicy podesłał mi link. Jestem zachwycona zarówno inicjatywą, jak i  
		wykonaniem. Pracuję w Centrum Przyjaznych Relacji Ludzie Zwierzęta i 
		zwierzakowe dobro leży mi bardzo na sercu. Staram się współpracować z 
		każdym, kto może pomóc w wywieraniu wpływu na ludzi i w budowaniu 
		społeczeństwa, które zrozumie, że zwierzętom należy się szacunek i ten 
		szacunek musi się wyrażać w dbałości o jakość ich życia. Nasze Centrum 
		prowadzi warsztaty, głównie dla dzieci, i szeroką akcję edukacyjną - to 
		z najdalej posuniętym skrócie.   
		Jestem zdania, że księża mogliby być bardzo pomocni w tych działaniach, 
		niestety bardzo rzadko mają na to ochotę, tym bardziej więc zachwyca 
		mnie śmiłowska strona"-) 
		Proszę Księdza, jestem także pisarką i poetką i z wielką chęcią prześlę 
		Księdzu moją książkę "A pies siedzi i patrzy" - mam nadzieję, że spojrzy 
		Ksiądz na nią życzliwym okiem. Pozdrawiam bardzo serdecznie  - Barbara 
		Borzymowska, 6 III 11 
		
		  
       @ Dzisiaj znalazłam Waszą wspaniałą 
		stronę o psach. Jestem pod wrażeniem całości opracowania, tyle faktówi infiormacji. Bóg zapłać. Link do tej strony umieściałam na swoim 
		blogu:
 Anna Wyrzykowska - 18 VI 11.
 
		 @ 
		
		Witam. Jestem jedną z tych osób, które popełniają ten 
		grzech, że bardziej kocham zwierzaki niż ludzi. Cóż wielu ludzi 
		wyrządziło mi krzywdę, ale nie chce ich obwiniać, tylko wolę się trzymać 
		od nich z daleka. /Jednak ich nie potępiam i przebaczam, chociaż jest to 
		trudne/. Dlatego tak bardzo kocham zwierzęta. Już myślałam, że Kościół 
		Katolicki to ludzie bezduszni, którzy nienawidzą zwierzaków. Ale 
		oglądając waszą galerię, widzę że jeszcze człowieczeństwo przez duże C 
		istnieje. Może jestem wariatką, ale zawsze proszę Boga o to "kiedy umrę, 
		to jeśli mogę  trafić do raju to tam gdzie będą zwierzęta". Proszę o 
		komentarz, czy mam grzech czy nie. Pozdrawiam. Szczęść Boże wszystkim 
		ludziom dobrej woli. 
		24 XI 14. 
		Odp.: 
		Od 
		zwierząt można się uczyć. Oni nie są skażeni grzechem pierworodnym. A my 
		niestety tak. Ale na tym polega nasza wielkość, że potrafimy ludziom 
		przebaczać, tak jak Pani to czyni. A zwierzaki, to są przecież „nasi 
		bracia najmniejsi”. xjp  @ 
		Witam. Na stronę trafiłam dzięki pieskom, po prostu wpisałam słowo psy i 
		bez obrazy weszłam na waszą stronę. Proszę mi wierzyć byłam katoliczką, 
		teraz jestem agnostyczką, czytam Pismo święte, kocham zwierzaki, złym 
		ludziom staram się schodzić z drogi. Ale zawsze musiałam chować swoje 
		pieski, kiedy ksiądz chodził po kolędzie, ponieważ, później na kazaniu 
		ksiądz grzmiał, że ludzie nie chowają psów przed księdzem. Teraz, kiedy 
		przeczytałam stronę o Was wierzę, że to Bóg mnie stara się nawrócić. 
		Pójdę do kościoła /wyobrażając sobie, że jestem u Was w kościele/ i będę 
		za Was się modlić a Wy módlcie się za mnie i wszystkie Boże stworzenia. 
		Prawdziwy chrześcijanin nie powinien się obrażać, ale czasem emocje 
		biorą grę, kiedy wszędzie tyle zła i występku. Podziwiam takich świętych 
		jak św. Franciszek i św. Roch. Pozdrawiam i dziękuję, za nadzieję, że są 
		także księża kochający stworzenie Boże. Pozdrawiam. 
		24 XI 14.   
		
		Pies ratuje noworodka 
		
		Pies 
		- najlepszy przyjaciel człowieka... 
		
		W Brazylii na początku 
		listopada został uratowany chłopiec. Bezpańska suczka przeszukując 
		wysypisko śmieci, natknęła się na noworodka, który wciąż miał jeszcze 
		pępowinę. Pies, wg świadków, niosąc ostrożnie dziecko w pysku, przeszedł 
		kilkaset metrów, do najbliższego domu. Gdy spostrzegł ludzi, pozostawił 
		je. Mieszkańcy domu niezwłocznie zabrali chłopca do najbliższego 
		szpitala, gdzie zajęli się nim już lekarze. Przedstawiciel placówki 
		uznał stan chłopca jako doskonały. Wg badań dziecko zostało porzucone na 
		śmietniku zaledwie kilka minut po urodzeniu.  
		
		Nie jest to pierwszy taki 
		przypadek. 
		
		W 2013 r. domowy pupil, Thai 
		Bankaew z Tajlandii, uratował dziewczynkę. Maleństwo zostało porzucone w 
		plastikowej torbie, którą znalazł pies. Zwierzę przyniosło torbę do domu 
		i tak długo szczekało, dopóki właściciele nie zainteresowali się torbą. 
		To był ostatni moment, gdyż dziecko było w stanie krytycznym, nadal 
		miało pępowinę i urodziło się półtora miesiąca za wcześnie. 
		 
		
		W obu przypadkach dzieci 
		przeżyły dzięki instynktom, które kazały psom chronić „małe i 
		bezbronne”.  
		
		Przewodnik Katolicki, nr 47/15.   
		
		Pies uratował noworodka!
		 
		
		W 
		stolicy Argentyny odnotowano kolejny przypadek zaopiekowania się przez 
		psa ludzkim niemowlęciem. 
		
		
		14-letnia mieszkanka slumsów Buenos Aires urodziła dziecko - w 
		samotności, na obrzeżu wysypiska śmieci. Poród tak ją przestraszył, że 
		porzuciła niemowlę tam, gdzie przyszło na świat. Wtedy do akcji 
		wkroczyła La China, ośmioletnia suczka, która niedawno się oszczeniła.
		 
		
		Wielorasowiec średniej 
		wielkości 
		
		usłyszał płacz dziecka i zabrał je tam, gdzie opiekował się swoimi 
		szczeniętami. La China przeniosła noworodka na odległość ponad 50 
		metrów, ułożyła wśród swych dzieci, przytuliła i nakarmiła własnym 
		mlekiem.  
		
		Po 
		pewnym czasie właściciel psa usłyszał płacz dziecka. Gdy ustalił skąd 
		płacz płynie odkrył, że wśród szczeniąt jego suczki leży ludzki 
		noworodek. Mężczyzna natychmiast zawiadomił władze.  
		
		Policja, lekarze i 
		pracownicy opieki 
		
		społecznej zajęli się uratowanym przez La Chinę zdrowo wyglądającym 
		dzieckiem - chłopiec ważył 4 kg.  
			
			
			
			Przeprowadzono śledztwo i odtworzono przebieg zdarzeń, a gdy o 
			sprawie stało się głośno, nieletnia matka sama zgłosiła się na 
			policję. Los jej i dziecka jest w ręku władz Buenos Aires. La Chinę 
			zaś argentyńskie media okrzyknęły bohaterką narodową, 
			porównując do wilczycy, która wykarmić miała Romulusa i Remusa, 
			legendarnych założycieli Rzymu.     
		Malec przeżył dzięki psu 
		2-latka karmiła suka. Pijana matka porzuciła go na ulicy Ta niezwykła 
		historia porusza nawet najtwardsze serca. Dwuletni skrajnie niedożywiony 
		chłopczyk z Chile przeżył tylko dzięki suczce, która karmiła go własnym 
		mlekiem! Zwykłe zwierzę miało silniejszy instynkt macierzyński niż 
		rodzona matka malucha. 
		Wychudzonego, nagiego i brudnego chłopczyka znaleziono na 
		podłodze w jednym z warsztatów mechanicznych w mieście Arica 
		na południu Chile. Leżał skulony w kącie, ssąc mleko ciężarnej suczki
		Reiny (po hiszpańsku królowa). Dwulatek był wycieńczony 
		i zawszony. Właściciel zakładu i suczki Lory Escudero, 
		który zobaczył tę wstrząsającą scenę, nie mógł wprost uwierzyć własnym 
		oczom. Podobnie jak policjanci, których natychmiast wezwał na ratunek. 
		    Pies uratował dziecko w 
		Będzinie. Suczka Perełka bohaterką14-letnia suczka o imieniu Perełka uratowała życie 
		miesięcznej Julii z Będzina, która nagle zaczęła cała sinieć i przestała 
		oddychać. Te dramatyczne wydarzenia rozgrywały się w kamienicy przy ul 1 
		Maja w Będzinie w nocy z piątku na sobotę.
 Wszystko to działo się około godz. 1.00 w nocy. Babcia malucha oglądała 
		telewizję. Była to parna, duszna noc. Niedaleko w łóżeczku leżało 
		dziecko. Tymczasem obok w kuchni przebywał zwierzak, który od czasu 
		urodzenia dziecka miał zakaz wstępu do pokoju. Nagle zaczął jednak 
		przeraźliwie ujadać i szczekać. To zaniepokoiło babcię, która odruchowo 
		spojrzała na łóżeczko i maluszka. Okazało się, że ten jest cały siny i 
		nie oddycha.
 
 Na miejscu zjawiła się też bardzo szybko załoga pogotowia ratunkowego, 
		które w międzyczasie zaczęła wzywać matka maluszka, 23-letnia Agnieszka.
 Dziennik 
		Zachodni, 18 VIII 2015 WIERSZ O MIŁOŚCI /suczce Żamyczcze/
 Kiedy proszono mnie bym napisała
 wiersz o miłości
 patrzyłaś – gdzie umknie
 zdrada – którym słowem?
 Czy może prześliźnie się jak piskorz
 między okami w koszu?
 Czy wyskoczy jak zranione zwierzę
 w górę ciągnąc za sobą
 żelazne sidła słów?
 Czuwałaś – jęzor wywieszony
 na swą psią brodę a w oczach twych
 przebiegały umykały prześlizgiwały się
 wszystkie dotychczasowe zapewnienia
 o miłości każde głaskanie
 tarmoszenie za ucho
 Twój ogon przez chwilę zawisł w bezruchu
 nie wiedząc jaki przyjąć kierunek
 A ja nie napisałam wiersza
 żadnemu mężczyźnie ani żadnej
 kobiecie – tylko ze słów
 układać zaczęłam mozaikę
 mojej ogromnej człowieczej samotności
 w której merdania psiego ogona
 były niczym ratunkowe koła
 Położyłaś więc swą psią głowę na moje kolana
 i odetchnęłaś tak głęboko
 jak zdarza mi się to czasem tylko we śnie
 
 Józefa Drozdowska - Augustów, 6.02.2000
     
		   
		 
 
		
		Haus ratuje kilkuletnią Molly przed pokąsaniem przez węża
		
		Przygarnięty przez rodzinę DeLuca dwuletni owczarek niemiecki Haus 
		własnym ciałem zasłonił córeczkę swoich opiekunów i w ten sposób 
		uratował ją przed pokąsaniem przez węża. Niestety, sam został 
		trzykrotnie przez niego ukąszony i wymagał intensywnej opieki 
		weterynaryjnej. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli 
		pokryć koszty leczenia. 
		
		Rodzina DeLuca niedawno pożegnała 12-letniego psa Baira, a dwa miesiące 
		temu przygarnęła dwuletniego owczarka niemieckiego Hausa. I te dwa 
		miesiące wystarczyły, żeby Haus tak się związał z Donyą i Adamem DeLuca 
		oraz dwójką ich dzieci: siedmioletnią Molly i czteroletnim Joeyem, że 
		starał się zawsze ich chronić, a podczas zabaw z dziećmi był bardzo 
		delikatny. 
		
		Tego dnia Molly i Haus bawili się na podwórku przed domem babci Molly. 
		Nagle babcia zobaczyła, że Haus gwałtownie skoczył przed dziecko. 
		Myślała, że to element zabawy, ale po chwili zobaczyła, że łapa psa 
		krwawi. Okazało się, że Haus został pokąsany przez bardzo jadowitego 
		grzechotnika diamentowego, stając w obronie Molly.
		
		/Maj, 
		2016/  
		
      
      
       
		  
		
		Psy św. Bernarda były nauczone nosić 
		koszyki z żywnością i winem, aby odnalezieni przez nich w górach 
		zbłąkani podróżni, mogli wzmocnić swe siły.  
		Pies 
		imieniem Bass został tak wyuczony przez swego właściciela - listonosza, 
		że roznosił po domach codzienną pocztę. Gdy jego pan zachorował i 
		wysłano innego listonosza, oburzony Bass wskoczył mu na ramiona; 
		przewrócił go na środku drogi; spokojnie wziął w zęby worek z listami i 
		udał się wypełnić swój codzienny obowiązek. 
		Inny pies 
		mieszkający w Edynburgu był poważany za odwagę i oddanie swemu 
		właścicielowi. Gdy ten poślizgnął się i wpadł ze stromego brzegu do 
		rzeki, chwycił go za ubranie i trzymał aż przyszła pomoc. Piszą też o 
		nim, że podobno rozrzucał wokół siebie podane mu kawałki mięsa. 
		Następnie kładł się, udając, że głęboko śpi. Gdy do tego mięsa 
		przychodziły szczury albo kury, nagle zrywał się i sprawnie z 
		niesamowitą prędkością, zagryzał jedne po drugich.  
		
		Pies o imieniu   Nipper wyprowadził z płonącej stodoły ponad 300 owiec. 
		 
		
		W latach 50. XIX w. w Edenburgu skye terier zwany 
		
		
		Bobikiem
		/od Franciszkanów/  14 lat czuwał na grobie swego pana. 
		
		W Paryżu, szczególnie na Pont Neuf, 
		
		pucybuci
		trzymali specjalnie tresowane pudle, które siusiały na buty 
		przechodniów, zwiększając zarobki właścicieli. 
		
		Bernardyn o imieniu 
		
		Barry
		zyskał sławę, ratując życie 40 podróżnikom. Niestety, kolejny ze strachu 
		zranił go nożem, co skończyło się śmiercią psa. 
		
		
		www.zkwp.pl Związek Konologiczny w Polsce/Rasy psów kompendium 
		- Juliette Cunliffe/
		
 
   Zobacz 
		PSY     Aktualizacja 
		podstrony:
		26 sierpnia 2019 14:56
 |