PARAFIA RZYMSKOKATOLICKA ŚMIŁOWO 

SŁAWNE PSY

”Im bardziej poznaję ludzi, tym więcej doceniam swego psa”
 (przysłowie portugalskie)

W Księdze Rodzaju  czytamy: „Bóg uczynił różne rodzaje dzikich zwierząt, bydła i wszelkich zwierząt pełzających po ziemi. I widział Bóg, że były dobre” (1,25). ...I stało się tak (1,30).  A Bóg widział, że wszystko, co uczynił, było bardzo dobre (1,31).
 

Chociaż wiemy, że wszystkie zwierzęta są dobre, często mówimy, że „psy się Panu Bogu udały”. A powiedzenie: „zeszliśmy na psy” nie musi mieć wydźwięku negatywnego. Przecież człowiek – istota rozumna, patrząc na psa, może się budować, a nawet w pewnych sprawach go naśladować. Możemy z niego brać przykład, naśladując m.in. jego wierność.

Pies może nas mobilizować do modlitwy, czyli do wiernego trwania przy Bogu, który jest naszym Panem; najlepszym Panem, któremu warto zaufać i wiernie służyć. A kiedy pies - nasz czworonożny przyjaciel, czasem nas nie posłucha, mamy obraz naszej niewierności wobec Boga - naszego najlepszego Pana.

Czasem można usłyszeć, że ktoś o swym psie mówi, że „jest głupi”. A może właśnie prawdą jest, że nie ma głupich psów; może być tylko głupi jego pan.

 

 

 

 

Sully

 

Labrador Sully odbył ostatnią podróż wraz z ciałem byłego prezydenta George'a Busha do Waszyngtonu. Pies reaguje na dwustronnicową listę komend, wśród których znajdują się m.in. odbieranie telefonu i przynoszenie wskazanych przedmiotów. /5 XII 18/

 

 

 

 

 

Pies Dżok - legenda Krakowa

Dżok pojawił się któregoś dnia na jednym z najbardziej ruchliwych skrzyżowań Krakowa - Rondzie Grunwaldzkim. Przechodnie i kierowcy, widząc czarnego, podpalanego kundla, codziennie siedzącego w tym samym miejscu, jakby oczekującego na kogoś zaczęli się zastanawiać: skąd tu się wziął, na kogo czeka, jak mu pomóc? A pies najwidoczniej czekał; deszcz, śnieżyca, trzaskający mróz, wichura nic go nie było w stanie wypłoszyć z ronda. Nawet policja w trosce o jego bezpieczeństwo próbowała go zabrać z tego miejsca. Bezskutecznie, przegryzł siatkę, czmychnął. Ale gdy radiowóz odjechał, pies znów pojawił się na rondzie. Dobrzy ludzie podrzucali mu jedzenie, miskę z wodą. Jadł, pił, ale nikomu nie pozwolił się zabrać.
       Czekał na swojego pana, którego stamtąd zabrano, gdy doznał ataku serca i zmarł. Po wielu miesiącach zwierzę zdecydowało się pójść za Marią Müller, która najczęściej przychodziła z jedzeniem na rondo. Niestety, po kilku latach, w 1998 roku, Dżok ponownie stracił właściciela, gdy opiekunka niespodziewanie zmarła. Kilka dni po jej śmierci pies zginął pod kołami pociągu, gdy uciekł osobom, które go przechowywały (niektórzy twierdzili, że "zwierzę nie chciało już żyć"). Dodajmy, że Dżoka chciano uhonorować pomnikiem jeszcze za życia.

Pomnik wykonał prof. Bronisław Chromy, jeden z najbardziej znanych krakowskich rzeźbiarzy. Postawiono go na wiosnę 2001 roku - dokładnie w 10 rocznicę opuszczenia przez Dżoka ronda. Odsłony dokonał przedstawiciel psiej nacji, owczarek Kety. Podpis pod pomnikiem, w języku polskim i angelskim krótko opisuje historię wiernego mieszańca:

 

Pies Dżok

Najwierniejszy z wiernych
Symbol psiej wierności


Przez rok /1990-1991/ oczekiwał
na rondzie Grunwaldzkim na swego Pana,
który w tym miejscu zmarł
 

Niewielki pomnik przedstawia psa, wyciągającego w kierunku widza lewą łapę. Pies znajduje się wewnątrz rozłożonych ludzkich dłoni. W założeniu symbolizuje psią wierność i ogólniej – więź zwierzęcia z człowiekiem.


Pomnik Dżoka jest trzecim pomnikiem psa, a nawet zwierzęcia, w Europie, ale jako jedyny był odsłonięty przez psa. Upamiętnia on tą cudowną nierozerwalną więź która nawiązuje sie pomiędzy człowiekiem a psem. Pomnik bernardyna, w Szwajcarii, został wystawiony na cześć psa który uratował 40 ludzi od zamarznięcia i został zabity przez 41 osobę. W Rosji pomnik Łajki - która zginęła w 1957 r. w przestrzeni kosmicznej, na pokładzie radzieckiego Sputnika 2 od przegrzanych baterii kabiny statku.

 

Książka o Dżoku

O psie Dżoku powstała książka Barbary Gawryluk "Dżok. Legenda o psiej wierności", Łódź, Wydawnictwo Literatura, 2007.

O słynnym Dżoku pisze też pisarka i poetka Barbara Borzymowska w książce: "A pies siedzi i patrzy". Opisując historię słynnego Dżoka autorka  wykazuje się nie tylko kunsztem słowa ale i znajomością psychiki zwierząt. Dżokowi poświęca też wiersz:

Kość na pomniku

Dżok, pieseczku, popatrz jaka kość,
taka jaką lubisz, przepyszna.
A siedzisz z uniesioną łapą,
jakbyś moich słów nie usłyszał...

Piesku, popatrz, jest słońce i trawa,
może byś tak ze mną pobiegał?
Dookoła tyle psów, no a ty
cały dzień byś siedział i siedział.

Piesku, wiem, że ty nigdzie nie pójdziesz...
Tu, nad Wisłą, już dzisiaj zostaniesz.
Tylko nie miej takich smutnych oczu,
kiedyś skończy sie twoje czekanie.

Pan po ciebie przyjdzie na pewno.
Nie na próżno czekasz, daję słowo!
I pójdziecie obaj szczęśliwi,
gwiezdną drogą, drogą diamentową...

- Barbara Borzymowska

Bohaterskiego psa można zobaczyć na: http://www.youtube.com/watch?v=dp0ROlyR4wo

Czy historia niezwykłego psa Dżoka ma wpływ na Twoje życie?   NAPISZ
 

1.    Skłania do refleksji, czy my jesteśmy wierni swemu Panu? Każdy grzech jest przecież złamaniem wierności Bogu.

2.    Pobudza do wdzięczności względem Boga, który daje nam, nawet w bezrozumnym zwierzęciu, wzór do naśladowania.

3.    „Pies siedzi i czeka”. Czy my czekamy na przyjście Pana? - Pies stale czeka; nie bierze wolnego, nie liczy przepracowanych godzin, nie żąda wynagrodzenia za nadgodziny, nie narzeka, że inny pies ma lepiej, a wiec nie zazdrości; nie czeka na urlop; stale jest na posterunku; nawet w nocy śpi płytkim snem, a nadrabia to w ciągu dnia – drzemką, która jest jednak ciągłym czuwaniem.

4.    Pies może być wzorem wierności dla narzeczonych i małżonków.

5.    Jaki dobry jest Pan Bóg, że oprócz Anioła Stróża, którego nie widzimy, dał nam psa.

 

 

Wierny pies Bobby

 

Jego właściciel John Gray mieszkał w Edynburgu. Był stróżem w policji. W stróżowaniu w nocy pomagał mu pies Bobby. Gdy Bobby miał 2 lata, jego pan zmarł na gruźlicę. Został on pochowany na przykościelnym cmentarzu. Dzień po pogrzebie pies pojawił się przy grobie pana i pilnował go przez niemal 14 lat, aż do swojej śmierci w styczniu 1872. Opiekun cmentarza, początkowo bezskutecznie próbował pozbyć się psa, ale później zaakceptował jego obecność; karmił go, a nawet zapewnił mu schronienie przy grobie Graya. Pies stał się znany, a jego postawa budziła podziw wśród mieszkańców miasta. Jego obroża znajduje się w Muzeum Edynburga. Pies został pochowany w bramie cmentarza, niedaleko grobu swego pana. Wiernego psa Bobbiego upamiętniają książki, film, pomnik oraz kamień upamiętniający miejsce spoczynku psa, ufundowany w 1981.

 

 

 

 

Barry

 

 

 

Barry to słynny pies ratowniczy, bernardyn. Żył on w latach 1800 - 1814. Służył w schronisku na Przełęczy Świętego Bernarda. Uratował ponad 40 osób - zaginionych i zasypanych przez lawiny turystów. Gdy się zestarzał i nie był już w stanie służyć, w 1812 trafił do Berna, gdzie był utrzymywany aż do swej naturalnej śmierci. Jego gipsowy odlew zajmuje honorowe miejsce w hallu Muzeum Narodowego w Bernie, jako pierwszy eksponat.

 

 

 

 

Lampo

     Lampo – pies, który jeździł koleją. Wzruszająca jego historia została opisana w książce Ryszarda Pisarskiego. Przedstawia ona prawdziwe oblicze przyjaźni człowieka i psa. Wierny przyjaciel, niestrudzony podróżnik - pies Lampo uratował małą dziewczynkę Adelę, poświęcając swoje życie, ginąc pod kołami pociągu.

 

 

 

  

 Łajka

  

 

 Łajka - suczka, mieszaniec, kosmonautka, wystrzelona 3 listopada 1957 na orbitę okołoziemską w radzieckim satelicie Sputnik 2. Ważyła ona około 6 kg i "wychowała się" na ulicach Moskwy - te dwa fakty (mała waga i odporność na trudne warunki życia) były zapewne powodami wyboru jej na "pasażera" statku kosmicznego. Łajka była pierwszym żywym stworzeniem na orbicie okołoziemskiej.

 

 

    Rin Tin Tin

   Rin Tin Tin - to jeden z pierwszych i najsłynniejszych zwierząt występujących w filmach. Był to owczarek niemiecki. Narodził się jako jedno z pięciorga szczeniąt w opuszczonym przez Niemców schronie frontowym w miejscowości Fleury w północnej Francji, na krótko przed jego zdobyciem przez Amerykanów. Zaopiekował się nim amerykański kapral Lee Duncan. On też nadał psu imię pochodzące z refrenu popularnej wówczas francuskiej piosenki i zabrał go ze sobą do Los Angeles, gdzie pierwszy wpadł w oko producentom filmowym. Pies po raz pierwszy wystąpił w niemym filmie Man from Hell's River w 1922, rok później został zatrudniony przez wytwórnię Warner Bros. Ogółem Rin Tin Tin zagrał w ok. 25 filmach i dwóch serialach (The Lone Defender (1930) i Lightning Warrior (1931)). W 1931 zwierzę przestało występować, rok później zdechło nagle podczas zabawy ze swoim właścicielem.

 

 

 

 Balto

Balto (1922 – 14 marca 1935) – pies zaprzęgowy rasy Syberian Husky skrzyżowany z wilkiem.

24 stycznia 1925 w Nome na Alasce, rodzinnym mieście Balto stwierdzono u 12 dzieci błonicę. Wkrótce nastąpiły nowe zachorowania i miastu groziła epidemia. Jedynym ratunkiem dla chorych były szczepionki znajdujące się w szpitalu, w odległym o 1600 km Anchorage. Pociąg mógł dostarczyć lek jedynie do Nenana, odległego od Nome o ok. 1000 km. Z uwagi na złą pogodę niemożliwy był dalszy transport drogą wodną ani powietrzną. Zdecydowano się posłać po szczepionkę psie zaprzęgi. 20 załóg ruszyło w długą drogę, walcząc z wiatrem o prędkości 100 km/godz i mrozem -40 stopni Celsjusza. 1 lutego paczkę z lekiem przekazano w wiosce Bluf Gunnarowi Kassenowi – właścicielowi zaprzęgu, którego liderem był Balto. Gunnar ruszył w drogę, lecz już po paru godzinach dotknęła go ślepota śnieżna. Przez następne 20 godzin ślepy poganiacz mógł polegać tylko na instynkcie Balto, prowadzącym go do domu. Pies bezbłędnie odnalazł drogę w zawiei i zaprzęg przebył ostatnie 85 km. Wyczerpane psy dotarły 2 lutego o godzinie 5.50 do Nome, ratując tym samym życie dzieci. 1000 kilometrowa wyprawa, którą obliczono na 13 dni, zajęła w sumie ich 6.

Historia Balto wzbudziła wielkie zainteresowanie mediów. 17 grudnia 1925 odsłonięto na jego cześć pomnik w Central Parku w Nowym Jorku. Napis na pomniku głosi:

 

Dedykowane nieposkromionemu duchowi psich zaprzęgów niosącemu Szczepionkę i pomoc z Nenana
przez 600 mil zdradzieckich wód, arktycznych zamieci
do nawiedzonego Nome w zimie 1925 roku – Wytrwałości, Wierności, Inteligencji

Po śmierci jego ciało zostało zakonserwowane i jest wystawiane do dnia dzisiejszego w Cleveland Museum of Natural History. O wydarzeniu z 1925 roku opowiada film animowany Balto.

 

Hachikō

 

Jego pan był profesorem uniwersytetu. Hachikō w Tokio codziennie odprowadzał swojego pana, gdy ten wychodził do pracy i czekał na niego wieczorami na pobliskiej stacji. W maju 1925 jego pan zmarł nagle w miejscu pracy. Hachikō nadal codziennie czekał na niego na stacji tokijskiego metra, pojawiając się tam przed przyjazdem wieczornego pociągu przez następne 10 lat. Oddaniu, jakie okazywał swojemu zmarłemu panu, zawdzięcza przydomek "wiernego psa".

Doceniając wierność, lojalność i oddanie psa, mieszkańcy Tokio wybudowali obok dworca jego pomnik. Jedno z pięciu wyjść ze stacji znajdujące się w pobliżu pomnika, zostało nazwane "Hachikō-guchi" ("wyjście im. Hachikō"). Zainteresowanie bohaterskim psem nie gaśnie. Doczekał się kilku pomników. Poświecono mu film, a kolejną książkę dla dzieci, krótką powieść przeznaczoną dla czytelników w każdym wieku, zatytułowano Hachiko czeka.

 

 

 

 Biełka i Striełka

 

Biełka i Striełka (Белка и Стрелка) – suczki wystrzelone na orbitę okołoziemską 19 sierpnia 1960 roku w radzieckim satelicie Sputnik 5. Przeszły do historii astronautyki jako pierwsze zwierzęta, które odbyły lot orbitalny i wróciły na Ziemię żywe.

 

 

 

Bluey

Bluey – najstarszy pies świata (7 czerwca 1910 - 14 listopada 1939) – australijski pies pasterski, znany z długowieczności.

Bluey żył – 29 lat, 5 miesięcy i 7 dni. Jest najstarszym udokumentowanym wiekiem psa domowego. Jego właścicielem był Les Hall z Rochester, Victoria (Australia). Bluey przybył do niego jako szczeniak w 1910 i pracował wśród owiec i bydła przez prawie 20 lat, zanim został uśpiony 14 listopada 1939. Także mieszaniec rasy Australian Cattle Dog, suczka Chilla dożyła sędziwego wieku, zmarła bowiem w 1984 w wieku 32 lat i 12 dni, jednak jej wiek nie został zweryfikowany przez Księge Rekordów Guinnessa.

 

 

 

Pickles

Pickles pies, mieszaniec o czarno-białym umaszczeniu, który przyczynił się do odnalezienia skradzionego w 1966 Pucharu Rimeta.

Puchar Rimeta skradziony został 20 marca 1966 z wystawy rzadkich znaczków w Londynie, w Westminster Central Hall, na kilka miesięcy przed rozegraniem w Anglii mistrzostw świata w piłce nożnej. Trofeum zostało odnalezione tydzień później, zapakowane w gazetę, ukryte w żywopłocie ogrodowym w Belulah Hill w południowym Londynie. Puchar został odnaleziony przez psa, który odbywał właśnie spacer ze swym panem, Davidem Corbettem. Pickles miał wtedy cztery lata. Po zdobyciu przez reprezentację Anglii mistrzostwa świata Pickles został zaproszony na bankiet. Pies zginął rok później, gdy zadławił się podczas pościgu za kotem.

 

 

 

Lassie

Lassie – fikcyjny pies (suka) rasy owczarek szkocki (collie).

Postać ta została stworzona przez amerykańskiego pisarza Erica Knighta, autora powieści Lassie, wróć!. Od czasu wydania tej powieści Lassie pojawiła się wielu innych książkach, a także w filmach i serialach telewizyjnych.

Pierwszy z filmów o Lassie ukazał się w 1943 roku i od tamtej pory nakręcono 11 filmów o psie, a w każdym grał inny pies. Nakręcono także 7 seriali telewizyjnych, 2 serie audycji radiowych o psie, oraz napisano 61 książek z udziałem Lassie. Pies ma własną gwiazdę w Hollywood Walk of Fame.

 

Wzruszająca opowieść o przywiązaniu i przyjaźni na tle krajobrazów zielonej Szkocji. Ukochany pies ubogiej rodziny, Lassie, zostaje sprzedany, gdyż tylko w ten sposób zażegnać można tarapaty finansowe. Ale przyjaźń psa i człowieka nie zna granic. Nie zna też odległości: Lassie pokona wiele mil, by wrócić tam, gdzie jest jej dom. A w drodze powrotnej przyjdzie się jej zmierzyć z szeregiem niebezpiecznych przygód.

Przyglądając się sylwetkom słynnych psów, przywołujemy w pamięci te wszystkie czworonogi, które Opatrzność nam kiedyś powierzyła. Chciałoby się tu przynajmniej wymienić ich imiona i w dziękczynnej modlitwie uwielbić Boga.

I wreszcie wypada dodać, że słynne psy, warujące przy grobie swego pana, są również wśród nas, jak np. ten owiany już legendą w Kaczorach koło Śmiłowa. A zresztą może niejeden psiak by to zrobił; ale cóż za to może, jeżeli łańcuch, którym jak więzień jest przykuty do rozpadającej się już budy, mu na to nie pozwala.

 

 

Psia miłość silniejsza niż śmierć.  2009 rok 

Murzynek (6 l.) co dzień siedzi przy grobie swojej zmarłej pani i wyje wniebogłosy z tęsknoty.

Ta historia wyciska łzy z oczu. Krystyna Murkowska (62 l.) z Braniewa od dwóch lat opiekowała się Murzynkiem. Zmarła nagle 22 maja. Pies oszalał z rozpaczy. - Wył jakby był bity. Chciał biec za ciałem na pogrzeb, musiałam go zamknąć w mieszkaniu - wspomina Jadwiga Słotwińska, która zajmowała się pochówkiem.

Po pogrzebie, kiedy tylko sąsiadka otworzyła drzwi, Murzyn wyleciał jak z procy i pobiegł na cmentarz.

- Nie wiem jak on to zrobił, ale od razu znalazł grób Krysi. Nie je, nie pije i siedzi tam cały czas. Ja nie mogę go przygarnąć, bo mam swoje zwierzęta. Ale może ktoś go zabierze, inaczej biedak umrze z tęsknoty - apeluje pani Jadwiga.

 

 

 

Aż po grób 2012 rok

Mimo że jego właściciel zmarł sześć lat temu, pies w typie owczarka niemieckiego Capitan nadal pilnuje grobu swojego pana.

Miguel Guzman adoptował owczarka w 2005 r. z myślą o swoim nastoletnim synu Damianie. Rok później Guzman zmarł. Zaraz po jego śmierci pies uciekł z domu. Rodzina znalazła zwierzę tydzień później – Capitan siedział przy grobie Guzmana znajdującym się w środkowej Argentynie. Siedzi tam cały czas, choć minęło już sześć lat.

Nikt nie wie, jak udało mu się odnaleźć nagrobek. Dyrektor cmentarza Hector Baccega mówi, że pewnego dnia pies pojawił się i chodził po całym cmentarzu tak długo, aż odnalazł właściwy grób. Od tej pory wybiera się czasem na przechadzkę wokół nekropolii, ale zawsze wraca na miejsce. Noc także tam spędza, śpiąc na marmurowej płycie.  Pracownicy cmentarza dbają o Capitana, karmią go.

Rodzina Miguela Guzmana już kilka razy próbowała przywieźć psa do domu. Ten jednak zawsze wraca na cmentarz. Syn zmarłego – Damian – uważa, że Capitan będzie pilnował grobu dotąd, aż sam umrze. AW

Redakcja serwisu Psy.pl - 6 X 12

 

 

Suczka w Google Maps

Na mapach Google zauważono, że suczka Sonya przebywała w tym samym miejscu przez kilka lat.

Sonyę prawdopodobnie porzucił właściciel. Wierna suczka nie opuszczała miejsca, w którym widziała go po raz ostatni i cierpliwie czekała na powrót swego opiekuna przez kilka lat.

Zabrano ją z ulicy i przewieziono do lekarza weterynarii. Wkrótce znalazła odpowiedzialnego i kochającego opiekuna.  

Redakcja serwisu Psy.pl - 6 X 12

 

 

Psiak od blisko roku pilnuje grobu swojego pana

Rok temu na łódzkim cmentarzu na Dołach zauważyli go robotnicy. Mały czarny piesek siedział, popiskując, przy grobie. Nie dał się pogłaskać ani wyprowadzić za bramę. Odwiedzający cmentarz mówią, że kundelek pilnuje grobu swojego pana, między aleją zasłużonych a kaplicą – czytamy w dzienniku Polska – Dziennik Łódzki. - Zauważyłam tego psiaka na cmentarzu 1 listopada - mówi Elżbieta Kurmanowicz, która regularnie przyjeżdża na Doły karmić pieska. Panie, które karmią pieska, twierdzą, że zwierzak z dnia na dzień jest w coraz gorszej formie, coraz mniej je. Bogumiła Skowrońska, dyrektor łódzkiego Schroniska dla Zwierząt, deklaruje pomoc. - Postaramy się jak najszybciej znaleźć suczce dobry dom - mówi. Polska - Dziennik Łódzki: Łódź  - 14 XI 09

 

 

Około 6 rano na komendę w Wieluniu zgłosił się... pies.

Usiadł w poczekalni i czekał. Dyżurny wieluńskiej policji nie wierzył własnym oczom, gdy do poczekalni wszedł owczarek niemiecki. Rozsiadł się jak u siebie, a gdy do komendy wchodzili policjanci rozpoczynający rano służbę, pies witał ich dumnie unosząc pysk. Śledczy szybko skojarzyli, kim może być tajemniczy przybysz.

-  Jeden z kolegów przypomniał sobie, że jakiś czas temu pewna kobieta zgłosiła zaginięcie jej psa, owczarka niemieckiego o imieniu Ramzes. Policjanci skontaktowali się z nią - mówi mł. asp. Waldemar Kozera.

Mieszkanka Lubina nie posiadała się z radości, że Ramzes się odnalazł.  Mundurowi zaopiekowali się psem, został nakarmiony i napojony. Po kilku godzinach przyjechał po niego brat właścicielki z Łodzi. Okazało się, że ojciec Ramzesa służył kiedyś w policji. Mądre psisko wiedziało więc gdzie szukać pomocy i na komendzie czuło się jak u siebie.

 

 

Najstarszy pies w Europie

wabi się Kajtek (21 l.) i mieszka w Gryficach ( woj. zachodniopomorskie). Ze swoją panią Genowefą Jakubowską (79 l.) dożywa psiej emerytury

Kajtuś ma już 21 lat, a jeden psi rok liczy się za 7 lat ludzkiego życia. Dlatego, gdyby wiek pieska przeliczyć na ludzkie lata, byłby równie sędziwy, co 147-letni staruszek. Okazuje się, że starsza od niego jest tylko jedna suczka z USA!

Kundelek trafił do rodziny Jakubowskich tuż po swoich narodzinach, w 1988 roku. Przez kolejne lata był wiernym towarzyszem nieżyjącego już syna pani Genowefy, Jerzego Jakubowskiego (+57 l.). – Uwielbiali chodzić razem na ryby. Kajtek zawsze czekał na niego pod furtką – opowiada starsza pani.

Lata mijały i starość powoli zdobiła wesołą mordkę uroczego kundelka siwizną. Psa bolały stawy i większość dnia marnował na sen. Zęby stracił już kilka lat temu i zamiast kiełbaski, wcina ze smakiem płatki owsiane na mleku.  Ale najgorszy cios dosięgnął go, gdy półtora roku temu zmarł na raka jego pan. – Syn na łożu śmierci kazał mi obiecać, że go nie uśpię. Więc oboje dożywamy swoich lat – mówi wzruszona pani Genowefa.

To, że Kajtek jest najstarszym psem w Europie, odkryły wnuki starszej pani. Zachowała się jego metryka i Kajtuś wkrótce trafi do Księgi rekordów Guinnessa.

 

 

Odnalazł się po 9 latach

Muffy, australijski piesek który zaginął 9 lat temu odnalazł się na farmie 2 tys. km od swojego domu.

Co za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.

 – Mieliśmy tego psiaka w swojej bazie zaginionych zwierząt. Gdy kontrolowaliśmy jedną z farm nagle na monitorze naszego komputera pokazał się napis "Muffy, mieszaniec, zaginął w roku 2000 w Brisbane". Byliśmy w szoku – opowiada inspektor weterynarii Gail Coulter.

 Ale jeszcze bardziej zdziwieni byli właściciele Muffy'ego, kiedy poinformowano ich, że ich zguba się odnalazła.

– Boże! Nie mogłam w to uwierzyć. To była wiadomość życia. Długo się szczypałam, czy to nie sen. Ale gdy zobaczyłam już Muffy'ego łzy dosłownie strumieniem płynęły mi po policzkach - opowiada Natalie Lampard, właścicielka zaginionego psa.

Co za historia! Dziewięć lat temu wyszedł z domu na spacer i zaginął. Jego właściciele myśleli, że zginął pod kołami jakiegoś samochodu. Tymczasem Muffy odnalazł się cały i zdrowy na farmie niedaleko Melbourne. Co ciekawe 2 tysiące kilometrów od miejsca skąd zaginął.

 

 

 

                  Prymas Tysiąclecia - Sługa Boży Stefan kard. Wyszyński

 

 

 

 

 

 

 

 

 

 

                                     Ks. Prymas i Kardynał Wojtyła też lubili psy.

 

 

 

 

 

 

 

 

 

Podczas aresztowania Ks. Prymasa bronił jego wierny pies owczarek.

Obudzony Ksiądz Prymas, domyślający się podstępu polecił zapalić wszystkie światła, tak aby Warszawa wiedziała co się dzieje. Wpuszczeni na dziedziniec z polecenia ks. Prymasa UB-owcy wyjaśnili, że przyszli w sprawie urzędowej i dziwili się że tak długo nikt im nie otwierał.

"Godziny urzędowe u nas są za dnia i wtedy bramy i drzwi są otwarte. Teraz nikt u nas nie urzęduje" - wyjaśnił Ksiądz Prymas i udał się na poszukiwanie dozorcy. W tym czasie pies "Baca" rzucił się na jednego z tajniaków i zranił go. W tej sytuacji Ks. Prymas  zawrócił i osobiście opatrzył rany jednego ze swoich prześladowców. Siostra Maksencja przyniosła jodynę.  ..."Zapewniłem rannego, że pies jest zdrowy".

 

 

 

Witraż sługi Bożego w Śmiłowie

Ten wierny pies owczarek leżący u stóp Prymasa Tysiąclecia na naszym witrażu jest upamiętnieniem tamtego wydarzenia oraz terroru, jaki wtedy panował.

Ten pies niech też będzie obrazem wierności Sługi Bożego, który był wierny Bogu, Kościołowi i Ojczyźnie nie wahając się iść do więzienia.

 

 

"Tajniak" ks. Jerzego Popiełuszki

O

 dys

– Zostawił mi też do zaszycia sutannę – opowiada pani Marianna. – I nie wiem dlaczego, powiedział: „Odbiorę następnym razem albo najwyżej będzie mama miała na pamiątkę”. I trzymam ją na pamiątkę do dziś…

Wychodząc z domu, odwrócił się jeszcze na chwilę i spojrzał na ojca:

– Jakbym zginął, to tylko nie płaczcie po mnie! – dorzucił. I na zawsze opuścił rodzinne Okopy.

kusji wokół posągu Jana XXIII z

O psie Tajniaku zob: http://mirek-glazik.blogspot.com/2016/01/pies-ksiedza-jerzego-popieuszki.html

 

 

O dyskusji wokół posągu Jana XXIII z psem /XII 2010/

"L'Osservatore Romano” przedrukowuje wstęp do książki pod tytułem „Zwierzęta w sztuce sakralnej. Bazylika św. Piotra w Watykanie”. Zacytowany jest tam dialog między abp. Giovannim Fallanim, kierującym komisją ochrony zabytków Stolicy Apostolskiej i kard. Mario Nasalli Roccą, który nie chciał się zgodzić, by posągowi „dobrego papieża Jana” towarzyszył pies. Tak właśnie zakładał projekt włoskiego rzeźbiarza Emilio Greco.

„Nie chcę widzieć żadnych psów w największej świątyni chrześcijaństwa” - protestował kardynał. Wówczas abp Fallani powiedział: „Eminencjo, dlaczego ksiądz kardynał gniewa się na zwierzę wyrzeźbione przez Emilio Greco? Czyż nie wie eminencja, że u św. Piotra są jeszcze trzy inne psy: jeden, z pochodnią w pysku, towarzyszy figurze św. Dominika w absydzie bazyliki; drugi pilnuje sarkofagu papieża Klemensa X; trzeci znajduje się w górze, wśród posągów świętych założycieli zakonów i jest wiernym towarzyszem św. Wilhelma opata... Jak ksiądz kardynał widzi, piękne zwierzę wykute przez Greco jest ostatnim przybyszem. A swoją droga u św.; Piotra jest tyle zwierząt, że jest tu niemal święte ZOO”. Pomnik Jana XXIII odsłonięty został 28 czerwca 1967 r.

 

Wdzięczny pies

 

 

Podczas gaszenia płonącego domu strażak wyratował strzennego Dobermana. Pomimo, że psa nie znał, odważył się go wynieść na podwórko. Po dalszej akcji gaszenia ognia, zmęczony Strażak usiadł, by nieco odpocząć. Wtedy to wdzięczna suka podeszła do swego wybawiciela, który uratował ją oraz jej dzieci – pocałowała go. Ten wzruszający moment udało się uchwycić fotografowi z gazety "The Observer" /North Carolina/.

 

 

 

Dom można odbudować, ale przyjaciela się nie kupi.

 

To jest Greg Coog tulący swego psa „Coco” po znalezieniu go w swoim zniszczonym przez tornado domu 2 marca 2012 r.

„Nie martwcie się o mój dom. Jestem zadowolony, że mam najlepszego przyjaciela”.

 

 

 

 

 Pies najlepszym przyjacielem człowieka.

 

           

 

   Niestety, nie wszyscy z nas odwzajemniają się tym samym.

 

 

 

 

 

Uliczne kundelki zapobiegły gwałtowi - 06-07-2013

Pięć bezdomnych psów z Costa Azul w prowincji Buenos Aires w Argentynie odstraszyło napastnika, który usiłował zgwałcić 12-letnią dziewczynkę.

12-letnia dziewczynka wybrała się w odwiedziny do cioci. Nagle na odludnej drodze zaatakował ją bandyta, który zamierzał ją zgwałcić. Zasłonił jej usta dłonią i zaciągnął w ustronne miejsce. Krzyk dziewczynki zaalarmował wałęsające się w okolicy psy. Pięć kundelków podbiegło do bandyty i zaczęło go kąsać. Dzięki temu dziewczynce udało się wyzwolić z rąk oprawcy i uciec do pobliskiego domu, w którym otoczono ją opieką i zawiadomiono rodzinę i policję. Napastnik uciekł, zniknęły też psy, które uratowały dziecko. PK

Warto więc dokarmiać bezdomne psy i z nimi się zaprzyjaźnić.

 

 

Pies chodzi do kościoła, od kiedy umarła jego pani

Te smutne psie oczy wyrażają wszystko – niewyobrażalną tęsknotę, smutek, cierpienie i złamane serce. To Tommy. 12-letni owczarek niemiecki, któremu zmarła właścicielka. Po tym, jak po śmierci pani odprowadził jej trumnę do kościoła, gdzie odprawiono żałobną Mszę, przychodzi tam codziennie w nadziei, że ona wróci. Wzruszającą historię zwierzaka opisała włoska prasa.

Tommy mieszkał ze swoją panią Marią Margheritą Lochi († 57 l.), nazywaną przez miejscowych "Marią ze wzgórz", w San Donaci w północnych Włoszech. Wcześniej był bezdomny. Kobieta mieszkała tylko z nim i trzema innymi psami. Czasami w towarzystwie Tommy'ego chodziła do kościoła. Niestety dwa miesiące temu umarła.

Od czasu pogrzebu i Mszy w miejscowym kościele jej wierny pies każdego dnia tam powraca. Uczestniczy w codziennych nabożeństwach, w chrzcinach i pogrzebach. Przygląda się wiernym, kiedy przyjmują komunię, leży przed ołtarzem, gdy ksiądz odprawia mszę. I od czasu do czasu wypatruje, czy w tłumie nie ma jego pani. Zmęczony czuwaniem, czasem przymruży oczy i przyśnie. Jest bardzo spokojny. Nigdy nawet nie zaszczeka, ani nie zawarczy.

Duchowni z małego kościółka San Maria Assunta i mieszkańcy miejscowości nie mają nic przeciw jego obecności. Objęli biedaka troskliwą opieką i teraz to oni są dla niego rodziną. A ksiądz Donato Panna, który odprawia tu Msze już sobie nie wyobraża nawet, że Tommy mógłby w nich nie uczestniczyć.

 

 

 

Pies ministrantem

 

 

 

Na mszach w kościele San Folco Pellegrino w miejscowości Santopadre we Włoszech pojawia się nietypowy gość. To bezpański pies, który stał się ulubieńcem zarówno proboszcza, jak i parafian.

Zwierzę po raz pierwszy weszło do kościoła podczas obchodów święta lokalnego patrona. Przestraszony zamieszaniem i fajerwerkami pies znalazł schronienie w świątyni.

Proboszcz Don Giuseppe przyjął go z otwartymi ramionami. Mieszkańcy miejscowości żartują, że kapłan zyskał nowego ministranta. Pies, który nie dostał jeszcze imienia, pojawia się bowiem praktycznie na każdej mszy. Grzecznie siada za kapłanem i w spokoju wysłuchuje nabożeństwa.

 

 

 

 

@@@@@@@@@@@           

@ Szczęść Boże! Uważam za genialny pomysł włączenia podstrony o zwierzakach do życia Parafii!!! Niezwykle pouczające i wychowawcze. Ja też jestem proboszczem i Duszpasterzem Akademickim. Zaczerpnę ideę. Gratuluję!!!!!  Ks. Jan - Legnica /24 X 09/

@ Szczęść Boże! Przypadkowo trafiłem na Stronę. Część o psach - rewelacja! Przypomniała mi stare czasy i moją starą dożycę ADĘ MINĘ (o.Cygan z Brdy Ujścia, m.Alma Sara z Bermud). Dowcipy z życia czworonogów rozbawiły nas, a także pozwoliły na refleksję z drugiej strony. To mądre i profesjonalne dzieło o stworzeniach Bożych. Z Panem Bogiem! - Lodzia i Marek z Wrocławia, 10 X 09.

@ Szczęść Boże. Jestem pod wrażeniem świetnie prowadzonej strony. Fantastyczna część o psach, która jest dla mnie inspiracją przy pisanej książce. - Mariola Jankun-Dopart, wykładowca UJ i WSFP Ignatianum w Krakowie, 17 X 10

 @ Wczoraj trafiłam na stronę Parafii Śmiłowo, a dokładnie na jej podstronę dotyczącą psów. Znajomy ksiądz z Legnicy podesłał mi link. Jestem zachwycona zarówno inicjatywą, jak i  wykonaniem. Pracuję w Centrum Przyjaznych Relacji Ludzie Zwierzęta i zwierzakowe dobro leży mi bardzo na sercu. Staram się współpracować z każdym, kto może pomóc w wywieraniu wpływu na ludzi i w budowaniu społeczeństwa, które zrozumie, że zwierzętom należy się szacunek i ten szacunek musi się wyrażać w dbałości o jakość ich życia. Nasze Centrum prowadzi warsztaty, głównie dla dzieci, i szeroką akcję edukacyjną - to z najdalej posuniętym skrócie.

Jestem zdania, że księża mogliby być bardzo pomocni w tych działaniach, niestety bardzo rzadko mają na to ochotę, tym bardziej więc zachwyca mnie śmiłowska strona"-)

Proszę Księdza, jestem także pisarką i poetką i z wielką chęcią prześlę Księdzu moją książkę "A pies siedzi i patrzy" - mam nadzieję, że spojrzy Ksiądz na nią życzliwym okiem. Pozdrawiam bardzo serdecznie  - Barbara Borzymowska, 6 III 11

 

@ Dzisiaj znalazłam Waszą wspaniałą stronę o psach. Jestem pod wrażeniem całości opracowania, tyle faktów
i infiormacji. Bóg zapłać. Link do tej strony umieściałam na swoim blogu:
Anna Wyrzykowska - 18 VI 11.

@ Witam. Jestem jedną z tych osób, które popełniają ten grzech, że bardziej kocham zwierzaki niż ludzi. Cóż wielu ludzi wyrządziło mi krzywdę, ale nie chce ich obwiniać, tylko wolę się trzymać od nich z daleka. /Jednak ich nie potępiam i przebaczam, chociaż jest to trudne/. Dlatego tak bardzo kocham zwierzęta. Już myślałam, że Kościół Katolicki to ludzie bezduszni, którzy nienawidzą zwierzaków. Ale oglądając waszą galerię, widzę że jeszcze człowieczeństwo przez duże C istnieje. Może jestem wariatką, ale zawsze proszę Boga o to "kiedy umrę, to jeśli mogę  trafić do raju to tam gdzie będą zwierzęta". Proszę o komentarz, czy mam grzech czy nie. Pozdrawiam. Szczęść Boże wszystkim ludziom dobrej woli. 24 XI 14.

Odp.: Od zwierząt można się uczyć. Oni nie są skażeni grzechem pierworodnym. A my niestety tak. Ale na tym polega nasza wielkość, że potrafimy ludziom przebaczać, tak jak Pani to czyni. A zwierzaki, to są przecież „nasi bracia najmniejsi”. xjp

@ Witam. Na stronę trafiłam dzięki pieskom, po prostu wpisałam słowo psy i bez obrazy weszłam na waszą stronę. Proszę mi wierzyć byłam katoliczką, teraz jestem agnostyczką, czytam Pismo święte, kocham zwierzaki, złym ludziom staram się schodzić z drogi. Ale zawsze musiałam chować swoje pieski, kiedy ksiądz chodził po kolędzie, ponieważ, później na kazaniu ksiądz grzmiał, że ludzie nie chowają psów przed księdzem. Teraz, kiedy przeczytałam stronę o Was wierzę, że to Bóg mnie stara się nawrócić. Pójdę do kościoła /wyobrażając sobie, że jestem u Was w kościele/ i będę za Was się modlić a Wy módlcie się za mnie i wszystkie Boże stworzenia. Prawdziwy chrześcijanin nie powinien się obrażać, ale czasem emocje biorą grę, kiedy wszędzie tyle zła i występku. Podziwiam takich świętych jak św. Franciszek i św. Roch. Pozdrawiam i dziękuję, za nadzieję, że są także księża kochający stworzenie Boże. Pozdrawiam. 24 XI 14.

 

Pies ratuje noworodka

Pies - najlepszy przyjaciel człowieka...

W Brazylii na początku listopada został uratowany chłopiec. Bezpańska suczka przeszukując wysypisko śmieci, natknęła się na noworodka, który wciąż miał jeszcze pępowinę. Pies, wg świadków, niosąc ostrożnie dziecko w pysku, przeszedł kilkaset metrów, do najbliższego domu. Gdy spostrzegł ludzi, pozostawił je. Mieszkańcy domu niezwłocznie zabrali chłopca do najbliższego szpitala, gdzie zajęli się nim już lekarze. Przedstawiciel placówki uznał stan chłopca jako doskonały. Wg badań dziecko zostało porzucone na śmietniku zaledwie kilka minut po urodzeniu.

Nie jest to pierwszy taki przypadek.

W 2013 r. domowy pupil, Thai Bankaew z Tajlandii, uratował dziewczynkę. Maleństwo zostało porzucone w plastikowej torbie, którą znalazł pies. Zwierzę przyniosło torbę do domu i tak długo szczekało, dopóki właściciele nie zainteresowali się torbą. To był ostatni moment, gdyż dziecko było w stanie krytycznym, nadal miało pępowinę i urodziło się półtora miesiąca za wcześnie.

W obu przypadkach dzieci przeżyły dzięki instynktom, które kazały psom chronić „małe i bezbronne”.

Przewodnik Katolicki, nr 47/15.

 

Pies uratował noworodka!

W stolicy Argentyny odnotowano kolejny przypadek zaopiekowania się przez psa ludzkim niemowlęciem.

14-letnia mieszkanka slumsów Buenos Aires urodziła dziecko - w samotności, na obrzeżu wysypiska śmieci. Poród tak ją przestraszył, że porzuciła niemowlę tam, gdzie przyszło na świat. Wtedy do akcji wkroczyła La China, ośmioletnia suczka, która niedawno się oszczeniła.

Wielorasowiec średniej wielkości usłyszał płacz dziecka i zabrał je tam, gdzie opiekował się swoimi szczeniętami. La China przeniosła noworodka na odległość ponad 50 metrów, ułożyła wśród swych dzieci, przytuliła i nakarmiła własnym mlekiem.

Po pewnym czasie właściciel psa usłyszał płacz dziecka. Gdy ustalił skąd płacz płynie odkrył, że wśród szczeniąt jego suczki leży ludzki noworodek. Mężczyzna natychmiast zawiadomił władze.

Policja, lekarze i pracownicy opieki społecznej zajęli się uratowanym przez La Chinę zdrowo wyglądającym dzieckiem - chłopiec ważył 4 kg.

Przeprowadzono śledztwo i odtworzono przebieg zdarzeń, a gdy o sprawie stało się głośno, nieletnia matka sama zgłosiła się na policję. Los jej i dziecka jest w ręku władz Buenos Aires. La Chinę zaś argentyńskie media okrzyknęły bohaterką narodową, porównując do wilczycy, która wykarmić miała Romulusa i Remusa, legendarnych założycieli Rzymu.

 

 

Malec przeżył dzięki psu

2-latka karmiła suka. Pijana matka porzuciła go na ulicy

Ta niezwykła historia porusza nawet najtwardsze serca. Dwuletni skrajnie niedożywiony chłopczyk z Chile przeżył tylko dzięki suczce, która karmiła go własnym mlekiem! Zwykłe zwierzę miało silniejszy instynkt macierzyński niż rodzona matka malucha.

Wychudzonego, nagiego i brudnego chłopczyka znaleziono na podłodze w jednym z warsztatów mechanicznych w mieście Arica na południu Chile. Leżał skulony w kącie, ssąc mleko ciężarnej suczki Reiny (po hiszpańsku królowa). Dwulatek był wycieńczony i zawszony. Właściciel zakładu i suczki Lory Escudero, który zobaczył tę wstrząsającą scenę, nie mógł wprost uwierzyć własnym oczom. Podobnie jak policjanci, których natychmiast wezwał na ratunek.

 

 

Pies uratował dziecko w Będzinie. Suczka Perełka bohaterką


14-letnia suczka o imieniu Perełka uratowała życie miesięcznej Julii z Będzina, która nagle zaczęła cała sinieć i przestała oddychać. Te dramatyczne wydarzenia rozgrywały się w kamienicy przy ul 1 Maja w Będzinie w nocy z piątku na sobotę.


Wszystko to działo się około godz. 1.00 w nocy. Babcia malucha oglądała telewizję. Była to parna, duszna noc. Niedaleko w łóżeczku leżało dziecko. Tymczasem obok w kuchni przebywał zwierzak, który od czasu urodzenia dziecka miał zakaz wstępu do pokoju. Nagle zaczął jednak przeraźliwie ujadać i szczekać. To zaniepokoiło babcię, która odruchowo spojrzała na łóżeczko i maluszka. Okazało się, że ten jest cały siny i nie oddycha.

Na miejscu zjawiła się też bardzo szybko załoga pogotowia ratunkowego, które w międzyczasie zaczęła wzywać matka maluszka, 23-letnia Agnieszka.

Dziennik Zachodni, 18 VIII 2015

WIERSZ O MIŁOŚCI /suczce Żamyczcze/

Kiedy proszono mnie bym napisała
wiersz o miłości
patrzyłaś – gdzie umknie
zdrada – którym słowem?
Czy może prześliźnie się jak piskorz
między okami w koszu?
Czy wyskoczy jak zranione zwierzę
w górę ciągnąc za sobą
żelazne sidła słów?
Czuwałaś – jęzor wywieszony
na swą psią brodę a w oczach twych
przebiegały umykały prześlizgiwały się
wszystkie dotychczasowe zapewnienia
o miłości każde głaskanie
tarmoszenie za ucho
Twój ogon przez chwilę zawisł w bezruchu
nie wiedząc jaki przyjąć kierunek
A ja nie napisałam wiersza
żadnemu mężczyźnie ani żadnej
kobiecie – tylko ze słów
układać zaczęłam mozaikę
mojej ogromnej człowieczej samotności
w której merdania psiego ogona
były niczym ratunkowe koła
Położyłaś więc swą psią głowę na moje kolana
i odetchnęłaś tak głęboko
jak zdarza mi się to czasem tylko we śnie

Józefa Drozdowska - Augustów, 6.02.2000

 

 

 


 

Haus ratuje kilkuletnią Molly przed pokąsaniem przez węża

Przygarnięty przez rodzinę DeLuca dwuletni owczarek niemiecki Haus własnym ciałem zasłonił córeczkę swoich opiekunów i w ten sposób uratował ją przed pokąsaniem przez węża. Niestety, sam został trzykrotnie przez niego ukąszony i wymagał intensywnej opieki weterynaryjnej. Na szczęście znaleźli się dobrzy ludzie, którzy pomogli pokryć koszty leczenia.

Rodzina DeLuca niedawno pożegnała 12-letniego psa Baira, a dwa miesiące temu przygarnęła dwuletniego owczarka niemieckiego Hausa. I te dwa miesiące wystarczyły, żeby Haus tak się związał z Donyą i Adamem DeLuca oraz dwójką ich dzieci: siedmioletnią Molly i czteroletnim Joeyem, że starał się zawsze ich chronić, a podczas zabaw z dziećmi był bardzo delikatny.

Tego dnia Molly i Haus bawili się na podwórku przed domem babci Molly. Nagle babcia zobaczyła, że Haus gwałtownie skoczył przed dziecko. Myślała, że to element zabawy, ale po chwili zobaczyła, że łapa psa krwawi. Okazało się, że Haus został pokąsany przez bardzo jadowitego grzechotnika diamentowego, stając w obronie Molly. /Maj, 2016/

 

 

Psy św. Bernarda były nauczone nosić koszyki z żywnością i winem, aby odnalezieni przez nich w górach zbłąkani podróżni, mogli wzmocnić swe siły.

Pies imieniem Bass został tak wyuczony przez swego właściciela - listonosza, że roznosił po domach codzienną pocztę. Gdy jego pan zachorował i wysłano innego listonosza, oburzony Bass wskoczył mu na ramiona; przewrócił go na środku drogi; spokojnie wziął w zęby worek z listami i udał się wypełnić swój codzienny obowiązek.

Inny pies mieszkający w Edynburgu był poważany za odwagę i oddanie swemu właścicielowi. Gdy ten poślizgnął się i wpadł ze stromego brzegu do rzeki, chwycił go za ubranie i trzymał aż przyszła pomoc. Piszą też o nim, że podobno rozrzucał wokół siebie podane mu kawałki mięsa. Następnie kładł się, udając, że głęboko śpi. Gdy do tego mięsa przychodziły szczury albo kury, nagle zrywał się i sprawnie z niesamowitą prędkością, zagryzał jedne po drugich.

Pies o imieniu Nipper wyprowadził z płonącej stodoły ponad 300 owiec.

W latach 50. XIX w. w Edenburgu skye terier zwany Bobikiem /od Franciszkanów/  14 lat czuwał na grobie swego pana.

W Paryżu, szczególnie na Pont Neuf, pucybuci trzymali specjalnie tresowane pudle, które siusiały na buty przechodniów, zwiększając zarobki właścicieli.

Bernardyn o imieniu Barry zyskał sławę, ratując życie 40 podróżnikom. Niestety, kolejny ze strachu zranił go nożem, co skończyło się śmiercią psa.

www.zkwp.pl Związek Konologiczny w Polsce

/Rasy psów kompendium - Juliette Cunliffe/

 

 

Zobacz PSY

  Aktualizacja podstrony: 26 sierpnia 2019 14:56
 


 

Powrót     Strona główna     Dalej